MIASTO
[INTERWENCJA] Psuje nerwy mieszkańcom Jeziorańskiego. Policja bezradna?
Pijaństwo, głośne zachowani i fetor – to codzienność mieszkańców jednego z bloków przy ulicy Jana Nowaka-Jeziorańskiego w Kielcach. Wszystko przez… byłego sąsiada, który nie chce pożegnać się z dotychczasowym miejscem zamieszkania. Policja interweniowała wielokrotnie, jednak problem pozostał.
Zadzwonił do nas pan Jan, mieszkaniec bloku na Osiedlu Świętokrzyskim. Poskarżył się na problem z byłym sąsiadem, który jest niezwykle uciążliwy, choć to może za mało powiedziane.
– Tego pana jakiś czas temu wymeldowano z mieszkania. Jest jednak niesamowicie uparty i cały czas przychodzi do bloku. Ciekawe skąd ma klucze. My już nie możemy wytrzymać. Urządza pijatyki, zostawia puste butelki, zaprasza kolegów i załatwia swoje potrzeby fizjologiczne na klatce. Tu jest czasami niesamowity smród. Wzywamy policję, która go wyprowadza z klatki, rozmawia, ale potem gdy pojedzie, on znów przychodzi – skarży się pan Jan.
O to jak wygląda sytuacja w bloku przy Jeziorańskiego, pytamy policjantów.
– Tylko w tym roku otrzymaliśmy osiem zgłoszeń odnośnie tego człowieka. Skierowaliśmy trzy wnioski o ukaranie go, dwukrotnie przyjął mandaty, a w trzech pozostałych przypadkach zachowywał się spokojnie i był trzeźwy, więc odstąpiliśmy kary. Mężczyzna jest dobrze znany dzielnicowemu. W poprzednich latach trzykrotnie nałożono na niego grzywny sądowe, których nie zapłacił i był poszukiwany. Został zatrzymany i sytuacja się na jakiś czas uspokoiła – wyjaśnia Karol Macek z Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.
Problem polega na tym, że mężczyzna, który oficjalnie nie mieszka w bloku, może spokojnie wchodzić do klatki schodowej, bo zna kod otwierający drzwi.
– Są też osoby w tym bloku, które dobrze się z nim znają i mogą mu umożliwiać wejście do środka. Skierowaliśmy też pismo do administracji, żeby zmieniła kody dostępu do budynku. Poinformowaliśmy o całej sprawie również Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie i Gminną Komisję do spraw Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Zmieniliśmy jednak taktykę w związku z tym mężczyzną. Staramy się kierować każdą sprawę do sądu. Taka kara, jeśli nie jest zapłacona, skutkuje pozbawieniem wolności. To dałoby mieszkańcom spokój przez pewien czas – dodaje Macek. Funkcjonariusz zaleca mieszkańcom większą dyscyplinę i uniemożliwienie wchodzenia do klatki schodowej byłemu sąsiadowi.