MIASTO
Co jest nie tak z zajezdnią Michalczewskiego?
Nie widać końca rozstrzygnięcia przetargu na obsługę komunikacji miejskiej w Kielcach. Kością niezgody nadal jest przyszła zajezdnia firmy Michalczewski, której lokalizacja pozostaje tajemnicą.
Zarząd Transportu Miejskiego chce sprawdzić czy Michalczewski jest w stanie w ciągu 5 miesięcy, tak jak jest to w umowie, stworzyć tam bazę autobusową . -Mamy pewne wątpliwości, co do możliwości zorganizowania zajezdni w tym okresie. Wątpliwości wynikają z obecnej funkcji terenu, który jest przeznaczony pod bazę komunikacyjną. Naszym zdaniem termin pięciu miesięcy jest niewystarczający - mówi p.o wicedyrektora w ZTM-ie, Zbigniew Michnicki.
Nieoficjalnie chodzi o pozwolenia na budowę oraz decyzję środowiskowe, które firma musi uzyskać na potrzeby budowy obiektów mających powstać w zajezdni, czyli np. myjni autobusowej. W ratuszu mają też spore wątpliwości co do samej lokalizacji bazy. - To teren, na którym nie może powstać zajezdnia - mówi nam jeden z urzędników.
Firma Michalczewski uważa, że pytania ZTM-u są bezzasadne i skierowała sprawę do Krajowej Izby Odwoławczej. - Termin rozprawy nie został jeszcze wyznaczony, ale myślę, że będzie to ostateczne spotkanie, które pozwoli nam rozwiać wszystkie wątpliwości - dodaje Michnicki.
Kolejna rozprawa w KIO spowoduje, że ostateczny termin rozstrzygnięcia przetargu przedłuży się (ostatnio był to 7 września). Pomimo tego urzędnicy zapewniają, że kielczanie nie zostaną bez komunikacji miejskiej w styczniu 2018 roku. Przypomnijmy, że ZTM chce podpisać 10-letnią umowę na obsługę linii autobusowych wartą ponad 600 milionów złotych. Firma Michalczewski złożyła najbardziej korzystną ofertę w przetargu.