KULTURA
Polubiłam Polskę
Rozmowa z Reyhane Mirjahani, młodą artystką z Teheranu, podopieczną Instytutu Dizajnu.
– Dlaczego zdecydowałaś się na przyjazd do Polski?
– Interesowałam się wschodnią Europą, więc wybrałam Polskę. Przyjechałam tutaj w 2013 roku jako wolontariuszka i uczestniczka projektu studenckiej organizacji AIESEC. Spotykałam się z dziećmi w przedszkolach, by opowiadać o kulturze mojego kraju.
– Co wcześniej wiedziałaś o naszym kraju?
– W Iranie wiedza o Polsce opiera się na wydarzeniach z II wojny światowej i na tym, co łączyło Żydów z Polakami. Do naszej świadomości przebijają się raczej fakty z historii niż problematyka współczesna.
– Jakie były twoje pierwsze wrażenia po przyjeździe do Kielc?
– Od razu zauważyłam, że kielczanie są przyjaźnie nastawieni i chętnie przyjmują studentów z obcych krajów. Spodobało mi się to, jak Polska rozwinęła się po II wojnie światowej. Fakt, kraj wciąż nie wygląda jak Niemcy, ale trzeba przyznać, że idzie do przodu naprawdę szybko.
– A język nie okazał się przeszkodą?
– Może nie sam język, a bardziej komunikacja. Na przykład nie mogę znaleźć informacji na temat przystanków, biletów czy drogi do danego miejsca. Odnalezienie się w podróży zawsze jest dla mnie wyzwaniem. Niekiedy w restauracjach nie ma menu po angielsku. Za to muzea zazwyczaj udostępniają wszelkie informacje po angielsku.
– Czasem od obcokrajowców słyszymy, że nasza kultura jest wielobarwna.
– Powiedziałabym raczej, że jest... szeroka. Według mnie Polska kultura leży wpół drogi pomiędzy Wschodem i Zachodem. Znajdziemy w niej trochę Francji, trochę krajów Wschodu, a nawet pewne inspiracje zaczerpnięte z Iranu. Dla mnie to bardzo ciekawe. To był jeden z powodów, dla których wybrałam Polskę.
– A co sądzisz o naszej kuchni?
– Chyba nie mogę jej dobrze skomentować (śmiech). Polskie jedzenie to coś zupełnie innego w porównaniu z tym, co znałam wcześniej. Mówiąc szczerze, nie przepadam za tutejszą kuchnią, ale lubię polskie zupy. Najbardziej przypadała mi do gustu ogórkowa i rosół.
– Obecnie jesteś rezydującą artystką w Instytucie Dizajnu. Jak oceniasz to miejsce?
– Ludzie tutaj są naprawdę przyjaźni i chcą pomagać. Panuje przyjemna atmosfera. Spodziewałam się bardzo poważnych pracowników, którzy po prostu wykonują swoją robotę. Okazało się, że są tu osoby czerpiące radość z pracy i tego miejsca.
– Czym obecnie się zajmujesz w Instytucie?
– Pracuję nad projektem na temat gościnności. To dopiero początek, a moje dzieło wciąż kreuję. Także dużo się uczę od ceramików i stolarzy Instytutu Dizajnu.
– Czy Kielce są dobrym miejscem, by w nim mieszkać i pracować?
– Zadajesz trudne pytania (śmiech). Odwiedzałam już Wrocław, Kraków, Warszawę. Kielce są specyficzne, wyglądają na bardziej zamknięte. Może dlatego, że mieszka tu niewielu ludzi zza granicy. Wolałabym zamieszkać w Krakowie. To niesamowite, piękne miejsce.
– Jakie dostrzegasz podobieństwa między Polską a Iranem?
– Przede wszystkim podkreślanie znaczenia rodziny, a tego się nie spodziewałam. Wspólne przeżywanie świąt Bożego Narodzenia czy Wielkanocy okazuje się niezwykle ważne.
– Zostaniesz z nami na dłużej?
– Polubiłam Polskę za to, że spotykają się tutaj kultury Wschodu i Zachodu. Chciałabym pomieszkać rok lub dwa lata w Krakowie i doświadczyć życia w tym mieście. Na razie jednak nie snuję konkretnych planów.
– Dziękuję za rozmowę.
Dariusz Skrzyniarz