KOŚCIÓŁ
[WSPOMNIENIA] Ksiądz Zygmunt Nocoń: Żyłem przygotowaniami wizyty Jana Pawła II
Z okazji 30. rocznicy wizyty Jana Pawła II w Kielcach - 3 czerwca 1991 roku - przypominamy wspomnienia osób, które przygotowywały pobyt Ojca Świętego w Kielcach. Wspomnienia pochodzą z książki Katarzyny Bernat "Kielce - Miasto Papieskie".
Rozmowa z ks. Zygmuntem Noconiem, przewodniczącym Diecezjalnej Komisji Artystyczno-Budowlanej w latach 1973-2007.
Jak wyglądały przygotowania do papieskiej wizyty?
Były one wielotorowe i obejmowały wiele płaszczyzn. Nad całością czuwał ks. biskup Stanisław Szymecki, ale do poszczególnych zadań powołane były komisje branżowe. Ja odpowiadałem za przygotowanie miejsca celebry, czyli lotniska w Masłowie oraz ołtarza papieskiego.
Od czego zaczęliście?
Najpierw musieliśmy wytypować miejsce, gdzie Papież odprawi Mszę świętą, a które pomieści kilkaset tysięcy ludzi. Jedną z dostępnych, dużych powierzchni było lotnisko w Masłowie, liczące ok. 70 hektarów. Helikopterem zrobiliśmy oblot terenu, sprawdzając jego położenie, dojazdy oraz umiejscowienie parkingów. Szacowaliśmy, że na Mszę świętą papieską przyjdzie około 400-500 tysięcy ludzi. I tak rzeczywiście było.
Jak przygotowywaliście lotnisko?
Plac podzieliliśmy na sektory, umieszczone promieniście od podium ołtarza. Między nimi były odstępy na przejścia dla ludzi, dojazdy samochodów służb ratowniczych oraz dla papa mobile. W niektórych miejscach musieliśmy utwardzić grunt, bo pojazd papieski miał ponad 3,5 tony. Sektory mogły pomieścić od 18 do 36 tysięcy osób. Wydzieliliśmy je żerdziami. Na ten cel wykorzystano ich ponad 6 tysięcy sztuk. Siedzenia zrobiliśmy z przeciętych na pół słupów jodłowych i sosnowych. Było ich prawie 420 metrów. Od Papieża dzieliły nas nie płotki i barierki, ale słupki, a między nimi rozwieszone były konopne liny o grubości 2,5 do 3 cm. Takim prostym, ubogim materiałem chcieliśmy podkreślić surowy i ludowy klimat naszego regionu.
Jakie było zaangażowanie ludzi?
Bezpośrednie prace przygotowujące miejsce celebry trwały około sześciu tygodni. Pomoc zorganizowali księża proboszczowie oraz gorliwi parafianie, m.in. z Masłowa, Brzezinek, Leszczyn. Codziennie przyjeżdżało po kilkanaście furmanek.
Centralnym miejscem był ołtarz.
Ołtarz chcieliśmy wkomponować w przyrodę Gór Świętokrzyskich. Dlatego umieszczony był na północnym krańcu lotniska, na najwyższym jego wzniesieniu, na tle wzgórza porośniętego zielenią. Stąd widok rozciągał się na Kielce. Miało to być dopasowane do pory dnia, aby promienie zachodzącego słońca oświetlały ołtarz. Gdyby nie ta burza, byłby zupełnie inny efekt.
Jak był budowany?
Projekt ołtarza został wybrany spośród 17 zgłoszonych na konkurs. Zatwierdził go m.in. o. Roberto Tucci, jezuita z Watykanu, odpowiedzialny za pielgrzymki papieskie. Ołtarz składał się z dwóch poziomów. Pierwszy był dla Ojca Świętego i drugi dla celebransów. Później ta dwupoziomowość była wyraźnie zaznaczona, bo Papież nie zmókł, ale kardynałowie i biskupi zmokli, jak nigdy wcześniej. Po ołtarzem zbudowaliśmy dwie zakrystie dla Jana Pawła II i pozostałych duchownych.
Jaka była symbolika ołtarza?
Krzyż, liczący około 13 metrów był w kształcie greckiej litery ipsylon z ramionami uniesionymi do góry. Symbolizował drzewo życia, na którym Chrystus zbawił ludzkość i uwolnił ją od grzechu.
Media go skrytykowały…
Dziennikarze dopatrzyli się samolotu wbitego w ziemię. Tak zinterpretowali biblijną symbolikę naszego ołtarza.
A co z zadaszeniem?
Na krzyżu był rozpięty daszek o szerokości 3,75 cm; głębokości 2,60 cm. Tron papieski był wyniesiony ok. 1,20 nad poziom ołtarza, więc Papież w czasie ulewy praktycznie nie zmókł.
A ołtarz do odprawiania?
To był stół o wymiarach 2,50 na 1,10 i wysokości 1 metra. W dwunastu niszach ustawiliśmy rzeźby świętych, które wykonali świętokrzyscy twórcy ludowi. Były one pięknie i wykonane z sercem. Papież je zauważył i dwie z nich zabrał ze sobą do Rzymu. To była ogromna radość i wyróżnienie dla tych twórców.
Ksiądz pamięta wszystko ze szczegółami.
Żyłem tą wizytą papieską. W jej przygotowanie włożyłem serce. Dlatego było mi bardzo przykro z powodu tej krytyki, jaka później na nas spadła.
A Papież co mówił?
Ojcu Świętemu podobał się prosty, symboliczny ołtarz. Później nam podziękował, że czuł się tutaj w sercu Gór Świętokrzyskich. Na koniec przytulił mnie w zakrystii i powiedział: Nie martw się. Kościół kielecki zmókł, ale Papież nie zmókł. Zawsze wzruszam się, kiedy wspominam bł. Jana Pawła II.
Dziękuję za rozmowę.
Posłuchaj archiwalnego nagrania wywiadu: