KOŚCIÓŁ
Ks. Krzysztof Sochacki: Medjugorie to miejsce modlitwy i nawrócenia
Rozmowa z ks. Krzysztofem Sochackim, spowiednikiem w Medjugorie
Biskup Kielecki Jan Piotrowski skierował Księdza do posługi spowiednika w Medjugorie.
Moja przygoda z Medjugorie zaczęła się w pierwszym roku mojego kapłaństwa na odbywających się tam rekolekcjach kapłańskich. Poproszono nas, abyśmy w wolnym czasie spowiadali pielgrzymów. Zadziwiało mnie wtedy, u spowiadających się ludzi, bardzo dobre przygotowanie do spowiedzi: rachunek sumienia i żal za grzechy. Bardzo wiele spowiedzi obejmowało całe życie. Wtedy zobaczyłem, jak działa Boże Miłosierdzie. Ludzie często wchodzili do konfesjonału i płakali z żalu. Bo grzech zranił nie tylko tego, kogo skrzywdzili, ale też ich samych. Kiedy tak wyznawali swoje ciężkie grzechy, miałem pragnienie, aby ich objąć, pocieszyć i powiedzieć: nie bój się Pan Bóg jest miłosierny i dobry.
Zrozumiałem, że jeżeli ja mam tyle współczucia dla nich – to jak bardzo Bóg, Który jest Ojcem, otacza w tym momencie miłością swoje zagubione dziecko. Potem wystarczyło kilka słów nadziei i pociechy, i ci sami ludzie wychodzili z konfesjonału płacząc ze szczęścia.
Jedzie więc Ksiądz do Medjugorie, aby przez sakrament pokuty i pojednania prowadzić ludzi do Bożego Miłosierdzia i duchowej wolności.
Tak. Dziś świat jest spętany niepokojem i strachem. Ludzie nie zdają sobie sprawy, że można być wolnym, dopiero wtedy gdy zrzuci się z siebie swój grzech. Najpierw jednak trzeba człowieka dobrze przygotować do spowiedzi. Powiedzieć mu o Bożym Miłosierdziu, zrobić rachunek sumienia. Tylko wtedy może on dobrze przeżyć spotkanie z Miłosiernym Ojcem.
Kościół katolicki ciągle bada kwestię objawień Matki Bożej w Medjugorie. Jednak jest to miejsce modlitwy i nawrócenia. Skąd się ono bierze?
Ludzie jadą tam ponieważ chcą doświadczyć tego miejsca. Uczestniczą we Mszy świętej, z tysiącami innych adorują Najświętszy Sakrament, pną się w górę kamienistą drogą odmawiając Różaniec i Drogę Krzyżową. Spotkają wielu rozmodlonych ludzi, słuchają świadectw radosnych, nawróconych, uzdrowionych i przemienionych świadków. Widząc rozmodlenie innych sami otwierają się na modlitwę i cud wiary.
Kościół naucza, że Maryja prowadzi do Chrystusa i jest Przewodniczką na drodze wiary. To też obserwujemy w Medjugorie?
Owszem. Matka Boża jest naszą Matką troszczy się o nas i chce dla nas jak najlepiej. Chce dla nas tego, co daje nam Jej Syn Jezus Chrystus. Ona do Niego prowadzi i wyprasza łaski, abyśmy uwierzyli. Tak, jak na weselu w Kanie Galilejskiej. Ona zachęciła Jezusa do cudu. Ten cud stał się początkiem wiary apostołów, a Ona sama usunęła się w cień. Jej testamentem było jedno: "zróbcie wszystko cokolwiek wam powie Jezus" (Zob. J 2. 5). Gdziekolwiek Maryja się objawia zawsze wskazuje na Jezusa. Tak jak w kieleckiej katedrze Matka Boża Łaskawa Kielecka, gestem dłoni wskazuje na Jezusa.
Jak będzie wyglądała Księdza posługa w Medjugorie?
Biskup Kielecki posłał mnie do tych, którzy przyjeżdżają do Medjugorie z terenów byłego Związku Radzieckiego: Rosji, Ukrainy, Litwy, Łotwy. Oczywiście będę też pomagał wszystkim tym, którzy tam przyjadą z diecezji kieleckiej. Ponadto ksiądz biskup Jan Piotrowski położył mi na sercu modlitwę za kapłanów, abym tam modlił się o świętość księży. Wiem, że kapłani, którzy spowiadali w Medjugorie inaczej patrzą na to miejsce. Wielu z nich odzyskało radość kapłaństwa i sens swojej posługi.
Ksiądz pracował także na Ukrainie.
Posługiwałem małej wspólnocie, która nauczyła mnie indywidualnego kontaktu z człowiekiem i rozmów o wierze. Dziś wielu ludzi obawia się podejść do kapłana, bo uważają, że on nie ma dla nich czasu. Owszem kapłani mają wiele zajęć i czasami rzeczywiście brakuje nam sił, aby siąść z człowiekiem i porozmawiać. W Medjugorie jest inaczej. Jest to miejsce, które można zewnętrznie poznać w jeden dzień, a pielgrzymki zwykle przyjeżdżają na kilka dni. Dlatego po zwiedzaniu mają czas na modlitwę. Człowiek otwiera się na Boga.
Jadę tam, jako kapelan wspólnoty Światło Maryi. Założyła ją Teresa Gaziova, pochodząca ze Słowacji. Ona i jej wspólnota pomaga pielgrzymom ze Wschodu (logistyka, tłumaczenie, pomoc finansowa). Dla przykładu: przywieźli do Medjugorie 1300 ginekologów, akuszerów i studentów medycyny czyli ludzi, którzy stykają się z powszechną tam praktyką aborcji. Niektórzy dokonali tysiące aborcji. Po rekolekcjach w Medjugorie bardzo wielu, którzy to czynili, przestało zabijać i zaczęli bronić poczętych dzieci. „Światło Maryi” organizuje „rekolekcje” dla żołnierzy, którzy przeszli przez wojnę, bo na Ukrainie ciągle trwa konflikt zbrojny i giną ludzie. Po powrocie z frontu żołnierze są poranieni nie tylko fizycznie, ale także duchowo. Przybywają do Medjugorie osierocone rodziny: matki, żony i dzieci cierpiące z powodu straty najbliższych. Ponadto tysiące zwykłych pielgrzymów: katolików, grekokatolików, prawosławnych, ludzi poszukujących duchowej pomocy, wiary i sensu życia. Ta wspólnota ma dużo dobrych owoców, w tym powołania do życia kapłańskiego i zakonnego. Będę im pomagał, bo wiele z tych osób przyjeżdża bez kapelanów.
Kto najczęściej przyjeżdża do Medjugorie?
Do niedawna najwięcej było Włochów. Liczną grupą są także Polacy. Poza tym przyjeżdżają ludzie z różnych kontynentów. Przybywa wielu Koreańczyków. Można spotkać ludzi z całego świata. Program duszpasterski, oparty jest na modlitwie różańcowej, sakramencie pokut i pojednania, Eucharystii, adoracji Najświętszego Sakramentu i Krzyża, rozważaniu Pisma Świętego, zachęcie do postu. Panuje tam cisza i duch modlitwy. To powoduje, że wielu ludzi przychodzi do Jezusa i odzyskuje pokój.
Jestem pod wrażeniem jednej z wizji św. Jana Bosko, który widział Kościół, jako łódź Piotrową – wielki okręt na wzburzonym morzu, który był atakowany przez wrogie statki. Zdawało się, że już za chwilę zatonie. Wtedy papież kazał skierować statek w stronę dwóch kolumn, które się wyłoniły z morza. Na jednej było Ciało Jezusa w Najświętszym Sakramencie, a na drugiej Matka Boża. Papież kazał Okręt Kościoła przycumować do tych dwóch kolumn. Kiedy statek został tak zakotwiczony, morze się uspokoiło, wrogie łodzie zaczęły tonąć i nastała cisza. Kościół jest dziś takim okrętem na wzburzonym morzu, a ratunkiem jest kult Najświętszego Sakramentu i Matki Bożej. Potrzeba jest też kapłanów, którzy poprowadzą swoich parafian do adoracji Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie i do Serca Niepokalanej Dziewicy Maryi. Za moich braci w kapłaństwie będę się szczególnie modlił. Bo „wiele jest serc które czekają na Ewangelię”.
Dziękuję za rozmowę.
Katarzyna Bernat
Więcej w audycji: "Tak Wierzę" we wtorek 10 września godz. 20.