KOŚCIÓŁ
Dzieło brata Alberta
Choć pochodził z rodziny szlacheckiej i miał ogromny talent malarski, to całe swoje dojrzałe życie poświęcił pomocy ubogim i bezdomnym. Choć od śmierci Adama Chmielowskiego, znanego nam jako święty Brat Albert, minęło już ponad 100 lat, to zapoczątkowane przez niego dzieło jest kontynuowane.
Życie Adama Chmielowskiego może stanowić wzór do naśladowania. Znamy go przede wszystkim jako zakonnika, który zainicjował działalność Zgromadzeń Braci i Sióstr Posługujących Ubogim, czyli Albertynów i Albertynek. Przebył jednak długą drogę, nim przywdział habit. Pochodził ze szlacheckiej rodziny, w bardzo wczesnej młodości stracił rodziców. Jako gorący patriota wziął udział w powstaniu styczniowym, podczas którego stracił nogę. Tak silne okaleczenie w wieku zaledwie 18 lat nie zabiło w nim jednak hartu ducha. Odebrał staranne wykształcenie artystyczne i został malarzem. W wieku 42 lat jednak postanowił całkowicie poświęcić się pomocy potrzebującym i zaczął zakładać dla bezdomnych przytuliska oraz miejsca przygotowujące ich do podjęcia pracy. Wiedział, że prawdziwa pomoc nie może być oderwana od tych, którym się pomaga. Właśnie dlatego święty Brat Albert zamieszkał z bezdomnymi i żył tak, jak oni. W ich twarzach dostrzegł oblicze Boga – znieważonego Chrystusa.
Ubogich zawsze mieć będziecie
Czas płynie, a w świecie zachodzą istotne zmiany. Niestety, nadal nie udało nam się rozwiązać problemów, którym starał się stawiać czoła Adam Chmielowski. Nie oznacza to jednak, że jego dzieło nie jest kontynuowane. Kieleckie Koło Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta istnieje od 1985 roku. W pierwszych latach działalności skupiło się ono na pomocy kobietom z dziećmi, a później bezdomnym mężczyznom. Pierwszymi placówkami, uruchomionymi przez Koło, były schroniska: dla samotnych matek w Łukowej i bezdomnych mężczyzn w Miechowie. Dziś kieleckie koło towarzystwa prowadzi jeszcze schronisko dla bezdomnych mężczyzn przy ulicy Żeromskiego w Kielcach oraz Dom Samotnej Matki i Ofiar Przemocy w Wiernej Rzece.
– Nasze początki to czasy, w których państwo nie przewidywało pomocy samotnym kobietom. Rozpoczęliśmy pracę od łatania tego braku. Z biegiem czasu dochodziły kolejne zadania, a prowadzone przez nas placówki zmieniały się, by móc przyjmować jak najwięcej potrzebujących i dawać im jak najlepsze warunki. Osób korzystających z pomocy nie ubywa, co można skomentować słowami z Ewangelii według świętego Jana: „Albowiem ubogich zawsze u siebie mieć będziecie” – mówi ksiądz Stanisław Słowik, wieloletni prezes koła kieleckiego Towarzystwa Pomocy im. św. Brata Alberta.
W sumie w ciągu 26 lat działalności z pomocy samego tylko schroniska w Wiernej Rzece skorzystało niemal 300 kobiet i ponad 100 dzieci oraz ponad 100 noworodków, które przyszły na świat, gdy ich matki były pod opieką ośrodka.
Pracę mierzą jej owocami
Święty Brat Albert jest patronem nie tylko tych przedsięwzięć. Jego imię nosi również fundacja gospodarcza, prowadząca Przytulisko im. Jana Pawła II przy ulicy Siennej w Kielcach.
– Trudno porównywać to, co robimy dziś, z tym, co robiliśmy 25 lat temu. Początek działalności fundacji to trudne czasy po transformacji ustrojowej. Nie istniał jeszcze wtedy żaden system pomocy społecznej. Wiele rodzin stanęło na rozdrożu po upadku przedsiębiorstw i przyjściu biedy. Trzeba było im pomóc – wspomina Marian Jaworski, założyciel fundacji.
Jak mówi, czuł się pośrednio winny takiemu stanowi rzeczy: – W latach od 1981 do 1989 byłem przewodniczącym naszego regionu „Solidarności”. Walczyłem z komunizmem, a po jego obaleniu okazało się, że pojawiły się problemy w nim nieznane. Postanowiłem więc zostawić wszystko, co do tej pory robiłem, i zaangażować się w fundację. Zajmowałem się ekonomicznymi aspektami jej działalności, a ogromną pracę przy jej społecznym wymiarze wykonywał ksiądz prałat Edward Skotnicki. Nie zapominajmy, że to właśnie on utworzył w Kielcach pierwszą kuchnię dla bezdomnych.
Jak mówi Marian Jaworski, wartość pomocy mierzy się jej owocami. Przez lata było to ponad 1000 posiłków dziennie, wydawanych przez kuchnie w Kielcach i Radomiu, organizacja kolonii dla około 1000 dzieci czy ponad 100 osób będących stale pod opieką przytuliska przy ulicy Siennej. Kolejne punkty na liście zadań to budowa hospicjum oraz świetlicy dla osób z chorobą Alzheimera.
– Mamy problemy z ukończeniem hospicjum. Po prostu brakuje nam pieniędzy. Przy świetlicy są natomiast kłopoty wynikające z podziału działki przy ulicy Siennej – informuje prezes Fundacji Gospodarczej im. św. Brata Alberta. Ma jednak nadzieję, że wszystko uda się doprowadzić do pomyślnego zakończenia.
***
Trudno sobie wyobrazić, jak wyglądałaby sytuacja potrzebujących, gdyby nie pomoc ludzi o wrażliwości podobnej do tej, która cechowała świętego Brata Alberta. Na szczęście, pomimo zgiełku codziennych spraw i coraz szybszego tempa życia, wielu z nas znajduje w sobie chęć do pomocy innym. Zbliżają się Święta Wielkanocne. To czas, w którym rodzinnie zasiadamy do stołu, spotykając się przy uroczystym śniadaniu. Wielu kielczan nie ma takiej możliwości. Dla nich namiastką domowej atmosfery będzie tradycyjne wielkanocne śniadanie dla osób bezdomnych, samotnych i potrzebujących. Rozpocznie się ono w Wielką Sobotę o godzinie 10 w Wojewódzkim Domu Kultury w Kielcach. Nie zapominajmy też, że patronem 2017 roku jest święty Brat Albert. Pamiętajmy o tym nie tylko od święta…
Piotr Wójcik