KOŚCIÓŁ
Człowiek Krzyża
Rozmowa z księdzem doktorem Janem Nowakiem, redaktorem naczelnym Wydawnictwa "Jedność".
– Album „Człowiek Krzyża. Historia w obrazach” pokazuje, jak artyści wyobrażali sobie Ukrzyżowanego, Drogę Krzyżową oraz wpływ krzyża na świętych. Powiedzmy więcej o tym albumie.
– Trzon tej publikacji stanowi bogata ikonografia i przepiękne reprodukcje dzieł sztuki. Mamy dwieście ujęć krzyża i Ukrzyżowanego oraz tych, którzy w dramacie Męki Jezusa uczestniczyli. Ikonografia dotyczy wszystkich rodzajów sztuki wizerunkowej. Mamy więc: obrazy na płótnie i desce, rzeźby, arrasy, freski, mozaiki, polichromie. Książka pokazuje, jak Biblia kształtowała nie tylko wiarę, ale również kulturę chrześcijańskiej Europy.
– Obraz uzupełnia słowo. Wprowadzenie napisał biblista, kardynał Gianfranco Ravasi, przewodniczący Papieskiej Rady Kultury.
– To mocny punkt tej publikacji. Kilkustronicowy wstęp traktujemy jako nobilitację tego albumu. Kardynał jest znawcą Pisma Świętego oraz malarstwa i kapitalnie łączy obrazy biblijne ze sposobem ukazywania ich w sztuce przez artystów, którzy na przestrzeni wieków tę formę podejmowali. Każda z tych dwustu reprodukcji jest opatrzona solidnym komentarzem artystyczno-teologicznym: didaskaliami, czyli informacjami o zamieszczonym dziele, oraz wypisem fragmentów tekstów z Pisma Świętego, nauczania świętych, dokumentów Kościoła, które odnoszą się do tajemnicy Krzyża.
– Pierwsze dzieło, na które warto zwrócić uwagę, przedstawia Chrystusa Zwycięzcę. Co widzimy na tym obrazie?
– Wyjaśnię, że do początku IV wieku krzyż stanowił narzędzie tortur i hańby. Nie był eksponowany jako symbol zbawienia ludzkości. Przez pierwsze trzy wieki chrześcijaństwa nie znajdziemy więc Chrystusa ukrzyżowanego. Są za to inne wizerunki. Jedne z najstarszych, znajdujące się w katakumbach, ukazują Jezusa jako dobrego Pasterza. Pojawia się tam także znak ryby, stanowiący swoiste wyznanie wiary w Chrystusa – Syna Bożego i Zbawiciela. Tak było do momentu, kiedy cesarz Konstantyn w 312 roku miał wizję, w której zobaczył wizerunek krzyża i napis: „W tym znaku zwyciężysz”. Obraz, o którym rozmawiamy, to mozaika pochodząca z V wieku. Znajduje się w kaplicy Pałacu Arcybiskupiego w Rawennie. Pokazuje Chrystusa ubranego w zbroję i płaszcz, niczym bizantyński władca. Nie jest ukrzyżowany, ale trzyma krzyż na ramionach, jak miecz lub włócznię. Krzyż to Jego broń, ale też symbol zwycięstwa. W drugiej ręce dzierży księgę z widocznymi słowami: „Ja jestem Drogą, Prawdą i Życiem”. Ten zwycięski Rycerz depcze głowy węża i lwa, symbolizujące Złego. Mamy więc kapitalną interpretację krzyża jako zwycięskiej broni w walce ze złem.
– Okładka albumu przedstawia agonię Chrystusa, ciernie spadające z korony okrutnie ranią Mu ciało. Obraz jest przejmujący…
– Myślę, że to jeden z najbardziej przejmujących wizerunków Chrystusa ukrzyżowanego. Reprezentuje on pewną konwencję artystyczną, która pojawiła się w okresie gotyku. Chrystus nie był już ukazywany jako zwycięzca bez oznak męki, ale jako – jak określa prorok Izajasz – Mąż Boleści. Obraz ten jest fragmentem słynnego „Ołtarza z Isenheim” Matthiasa Grunewalda z 1512 roku. Obecnie znajduje się muzeum w Colmar we wschodniej Francji. Centralna scena przedstawia ukrzyżowanego Chrystusa. Pod krzyżem z jednej strony stoi Jan Chrzciciel, a z drugiej są: Maryja, Jan Ewangelista i Maria Magdalena. Reprodukcje zazwyczaj przedstawiają ten obraz z dystansu. Natomiast tu mamy kapitalne zbliżenie, eksponujące tylko umierającego Chrystusa. Widzimy Jego agonię, cierpienie, dramat umierania. Ciało nienaturalnie powyginane, jak konary drzewa, pokazuje ogrom męki, o której śpiewamy w „Gorzkich żalach”: „w otchłań męki Twojej wchodzę”.
– Kolejne dzieło przedstawia krucyfiks wielkiego przebaczenia, czyli krzyż, przed którym święty Jan Paweł II w 2000 roku prosił Boga o przebaczenie za grzechy Kościoła.
– Znajduje się on w kościele świętego Marcelego przy Via del Corso w Rzymie. Pochodzi z połowy XIV wieku. Na czas Jubileuszu 2000 Roku został przeniesiony do Bazyliki świętego Piotra. Pod opisem tego krzyża jest też zdjęcie Jana Pawła II, który klęczy u jego stóp i całuje nogi Jezusa. Wtedy też Papież wygłosił wymowną modlitwę, prosząc Boga o przebaczenie za grzechy ludzi Kościoła. Nawiązał w ten sposób do modlitwy Chrystusa, który na krzyżu prosił Boga o przebaczenie swoim oprawcom, „bo nie wiedzą, co czynią”. Moim zdaniem ta modlitwa o przebaczenie była jednym z najbardziej wymownych i pięknych gestów Jubileuszu dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa.
– Mamy też obrazy i rzeźby przedstawiające drogę krzyżową.
– Dzieła te obrazują, jak artyści renesansu i baroku wyobrażali sobie ostatnią drogę Jezusa. Ukazują całą gamę uczuć uczestników tego spektaklu. Widać smutek, ale też agresję. Ponadto wymowne są tytuły komentarzy do tych dzieł. Na przykład „Zjednoczeni na łożu boleści” dotyczy ludzi zjednoczonych w bólu i cierpieniu z Chrystusem. Na płótnie z XVI wieku widzimy upadek Jezusa oraz ludzi, którzy z Nim współcierpią. Są tam: Maryja, Maria Magdalena, Szymon z Cyreny oraz inne nieznane osoby.
– Zatrzymajmy się nad dziełem, do którego komentarz nosi tytuł: „Niczym atleta sam wszedł na krzyż…”.
– Ta wizja artystyczna – jakkolwiek niecodzienna i zaskakująca – jest bardzo uzasadniona teologicznie. Ewangeliści Mateusz, Marek i Łukasz opisują, że Jezus został aresztowany, upokorzony, oddany w ręce tłumu, który mógł z Nim zrobić, co chciał. Wydaje się, że tajemnica nieprawości ludzkiej całkowicie Nim zawładnęła. Natomiast w Ewangelii świętego Jana Jezus mówi, że nikt Mu życia nie zabiera, lecz On sam je daje (zob. J 10,17-18). Wspomniany obraz nawiązuje do tych słów i przedstawia krzyż, na którego poprzecznej belce widzimy dwóch oprawców i drabinę, po której Jezus sam wchodzi na krzyż. W tej wizji artystycznej Chrystus dominuje, króluje z krzyża i z pełnym dostojeństwem powierza się swym oprawcom.
– Kolejna część albumu przedstawia ludzi, którzy przez wieki czerpali z krzyża siłę i moc do życia. Są wśród nich także święci.
– Przykładem jest krzyż franciszkański, komentarz do niego nosi tytuł: „Stygmaty… i transfuzja miłości”. Dzieło pochodzi z 1260-70 roku, czyli powstało prawie 50 lat po śmierci świętego Franciszka, którego widzimy klęczącego pod krzyżem. Na stopach Jezusa są rany po gwoździach, strumieniem płynie z nich krew. Święty całuje stopę Chrystusa; krew z niej przechodzi na niego. Autor komentarza porównuje tę scenę do transfuzji, ale nie krwi, tylko miłości. Z drugiej stopy Chrystusa krew spływa na skałę, na której spoczywa czaszka pierwszego człowieka – Adama. To znak, że wszyscy ludzie są odkupieni krwią Chrystusa.
– Powiedzmy jeszcze o obrazie Ukrzyżowanego z Marią Magdaleną, która klęczy u stóp i obejmuje krzyż. Komentarz nosi tytuł: „Bóg umiera, żeby Magdalena żyła”. Pod jej imię możemy podłożyć imię każdego człowieka.
– W tym wizerunku cierpienie zostaje pokonane i pokazuje źródło nadziei, pokoju oraz pewności, że naszym losem nie jest cierpienie. W komunii z Jezusem umieranie traci swój rozpaczliwy charakter i zostaje pokonane przez zmartwychwstanie. Jezus mówi: „Nie ma większej miłości, od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 13,15). Magdalena reprezentuje więc wszystkich przyjaciół Chrystusa, którzy z Nim idą, cierpią i z Nim zmartwychwstają. Ona pierwsza zobaczyła Zmartwychwstałego.
– Dziękuję za rozmowę.
Katarzyna Bernat