KOŚCIÓŁ
"Chusta z Manoppello to podobizna Jezusa wielkiej mocy". Krzysztof Ziemiec recenzuje książkę Wydawnictwa "Jedność"
"Chusta z Manoppello to nie tylko najstarsza podobizna Jezusa, ale także wizerunek o wielkiej mocy. Po prostu trzeba o niej wiedzieć jak najwięcej! Tym bardziej, że jak zauważa autor, Chusta wraz z Całunem Turyńskim jest pierwszą i ostatnią, choć nie zapisaną literami, stronicą Ewangelii" - napisał Krzysztof Ziemiec w recenzji książki pt. "Boskie oblicze", która ukazała się nakładem Wydawnictwa "Jedność" w Kielcach.
Oto cała treść recenzji Krzysztofa Ziemca:
Czy Całun Turyński jest autentyczny? O sporach toczących się wokół tego zagadnienia pewnie już Państwo słyszeli lub czytali, i to nie raz. A czy autentyczna jest także Chusta z Manoppello? Słyszeli Państwo dyskusje na ten temat? Nie? A może w ogóle nie słyszeli Państwo o tej – zwanej czasem drugim Całunem – podobiźnie Chrystusa, która spoczywała w niewielkim kościółku we włoskiej Abruzji? Co tam robiła i skąd przybyła? Skoro tak, to pewnie nie wiedzą państwo, co je łączy, co dopełnia te dwa wizerunki. Pewnie też nie wiedzą Państwo, czym różni się mandylion od sudarium i czy chusta Weroniki to to samo co wizerunek z Edessy? Gdzie powstały i czyją ręką były pisane? Tak, pisane, bo to najstarsze oblicze Chrystusa jest teżde facto pierwszą powstałą ikoną. Choć pisaną nie ręką człowieka, lecz Boga, a dokładniej światłem! Jak negatyw i pozytyw. Jedno bez drugiego nie istnieje…
Ale które wizerunki są najstarsze i autentyczne, a które są tylko marnymi podróbkami? Podróbkami, o których przez lata wiedziano w Watykanie, ale celowo milczano i oszukiwano podążających do Watykanu pielgrzymów? A jeżeli dodam do tego, że coś wspólnego z tym wszystkim ma także polska królowa Konstancja, to… koniecznie trzeba te pewne luki w naszej wiedzy nadrobić!
Jeśli w okresie Wielkiego Postu, a już na pewno w Wielkim Tygodniu, wierni zgłębiający Tajemnicę Zbawienia zastanawiają się, jak mogły wyglądać sceny męki i śmierci Pańskiej, to na pewno,biegnąc myślami do wydarzeń sprzed ponad dwóch tysięcy lat, próbują też sobie wyobrazić twarz Jezusa. Jak mogła wtedy wyglądać, jakie ślady męczeństwa były na niej widoczne po złożeniu do grobu, jak wielkie były obrażenia ciała? I na ile znane nam dziś wizerunki Pana faktycznie oddają wygląd jego oblicza? A przecież sens chrześcijaństwa związany jest z dziejami tej konkretnej Osoby.
Tym tropem poszedł też Paul Badde, pisząc „Boskie Oblicze”. Ten niemiecki dziennikarz i pisarz, znany polskim czytelnikom jako autor takich pozycji jak „Twarzą w Twarz” czy „Ziemia Boga”, znów zabiera nas do ukochanej przez siebie Jerozolimy i Rzymu. Łączy niewielkie i zapomniane włoskie Manoppello w Abruzji ze znanym wszystkim Betlejem w górach Judy. Ale tym razem, używając narracji wzorowanej na poczytnych kryminałach, kreśli niesamowitą długą historię Chusty z Manoppello. Historię prawdziwą – dodajmy. Czyli jaką? – zapyta wnikliwy czytelnik. No właśnie! Prawdziwą, czyli zawiłą, pełną zaskakujących i nieznanych dotąd wątków i wydarzeń, tuszowanych faktów, plotek i kłamstw często sprzed wielu wieków,na której odkrycie trzeba było czekać aż dwa tysiąclecia.
Historię odkrycia Boga niewidzialnego Badde nie tylko napisał na nowo, ale opowiedział ją od początku, w całości, a więc także z tymi trwającymi długie lata okresami, kiedy świat niejako zagubił to cudowne i jedyne w swoim rodzaju oblicze. Autor w tym celu przemierzył wiele kilometrów, zwiedził niejedno watykańskie archiwum i spotkał się z kilkoma tajemniczymi, ale arcyważnymi dla sprawy osobami. Siostra Blandyna czy siwowłosy uczony jezuita ojciec Pfeifferi inni badacze odkrywają przed nami nie tylko meandry historii sztuki, ale także historii Kościoła i całego świata. A prawda jest zdumiewająca.
Chusta z Manoppello to nie tylko najstarsza podobizna Jezusa, ale także wizerunek o wielkiej mocy. Po prostu trzeba o niej wiedzieć jak najwięcej! Tym bardziej, że jak zauważa autor, Chusta wraz z Całunem Turyńskim jest pierwszą i ostatnią, choć nie zapisaną literami, stronicą Ewangelii.