KOŚCIÓŁ
Bp Andrzej Jeż: Europa w pewnym momencie zacznie odkrywać to, co zagubiła
Rozmowa z biskupem tarnowskim Andrzejem Jeżem, członkiem Komisji Episkopatu Polski ds. Misji.
Księże biskupie, spotykamy się w trakcie obrad kapituły Medalu Benemerenti in Opere Evangelizacionis, przyznawanego osobom zasłużonym dla misji. Ksiądz obserwuje działalność misyjną w Polsce od lat. Jak zmieniła się w ostatnim czasie?
Jako Polska, weszliśmy w działalność misyjną nieco później, niż inne kraje. Nigdy nie byliśmy krajem kolonialnym. Okres komunistyczny także nie sprzyjał wysyłaniu misjonarzy. Dopiero lata 90-te bardziej otwierają tę działalność. Mieliśmy bardzo duży potencjał personalny i było sporo kandydatów, ale nie mogli oni wyjechać. Teraz zauważamy spadek tej liczby, z różnych względów, ale chcę podkreślić, że Kościół w Polsce jest świadomy odpowiedzialności misyjnej i około dwóch tysięcy misjonarzy jest obecnie w różnych regionach świata.
Jakie wyzwania czekają obecnie misjonarzy?
To między innymi konieczność utrzymania pewnych placówek misyjnych, zachowując ich ciągłość co w przypadku braku powołań jest pewnym wyzwaniem. Z pewnością ważny obraz działalności to zaangażowanie świeckich misjonarzy i wolontariuszy. Tutaj mamy jeszcze sporo do zrobienia. Chodzi o to, aby m.in. strona rządowa zabezpieczyła, podobnie jak w innych krajach, status misjonarza i wolontariusza. W laickiej Francji misjonarz świecki wyjeżdżający na misje jest honorowany, chociażby poprzez ubezpieczenia, czy zabezpieczenie socjalne. Gdy wraca do kraju macierzystego i wpisze w CV pobyt na misjach, jest niezwykle szanowany na rynku pracy. Mamy tu duże pole do zagospodarowania, bo wielu młodych chce wejść na drogę misyjną w Kościele. Trzeba również zauważyć, że zmienia się geografia i wektory głoszenia Ewangelii.
Laicyzacja zachodu coraz bardziej postępuje. Czy w przyszłości nie dojdzie do paradoksalnej sytuacji, że narody, które dotychczas prowadziły działalność misyjną, będą ewangelizowane przez dotychczasowe kraje misyjne?
To się już dokonuje. Spójrzmy na Kościół hiszpański, czy holenderski. Z takiego niewielkiego kraju jak Holandia było dwadzieścia tysięcy misjonarzy. Teraz, te wspólnoty opierają swoją działalność w dużej mierze na misjonarzach z Afryki i Ameryki Południowej, do których jeszcze kilkadziesiąt lat temu przybywali misjonarze z Europy. Prawdopodobnie ten proces będzie się cały czas nawarstwiał, ponieważ Kościół jest wspólnotą pulsującą. W niektórych momentach historii wydaje się obumierać, ale w innych miejscach się ożywia i rozrasta. Musimy mieć tego świadomość. Jestem przekonany, że stara Europa w pewnym momencie zacznie odkrywać to co zagubiła i być może będziemy świadkami dużej odnowy Kościoła.
W jaki sposób, jako wierni, możemy wspomóc misje?
Cieszy wielka aktywność wiernych świeckich. W diecezji tarnowskiej około dwieście tysięcy osób modli się codziennie za misjonarzy. Widzimy również ofiarność, często ubogich osób i życzliwość ogromnej liczby wiernych. Mają oni świadomość, że są obecni na misjach przez swoich przedstawicieli. To najlepsze drogi do wsparcia dzieła ewangelizacji.
Dziękuję za rozmowę