SPORT
Kuzera: Pewnych rzeczy nie przyjmuję. W przerwie było bardzo mocno
– Fajnie zareagowaliśmy – przyznał po przegranym meczu kontrolnym z Widzewem Łódź, Kamil Kuzera. Jego zespół pokazał dwie twarze, wyraźnie przegrywając pierwszą cześć zawodów 0:3 i goniąc wynik po zmianie stron do stanu 2:3.
Korona Kielce przegrała kontrolny mecz z Widzewem Łódź, który został rozegrany na Suzuki Arenie przy zamkniętych drzwiach dla kibiców i mediów. Złocisto-Krwiści z solidną stratą do rywali schodzi już na przerwę, przegrywając 0:3 po dwóch golach Klimka i jednym trafieniu Terpiłowskiego.
– Widać było w pierwszej połowie, że w tygodniu mocno pracowaliśmy. Trudno nam było „zapalić”. Generalnie, był to fajny mecz. Zwłaszcza dla młodszej części drużyny. Sprawdzaliśmy ich pod kątem przydatności do pierwszego zespołu. Ciężka praca przed nimi. Dobrze wkręciliśmy się w drugą połowę. To odpowiedź dla nas, sztabu i całego klubu. Wiemy, na kogo musimy zwrócić większą uwagę – ocenił Kamil Kuzera.
Pomimo sparingowej formy tej rywalizacji, szkoleniowiec kielczan nie pozostawił suchej nitki na swoich podopiecznych po premierowych trzech kwadransach.
– Pewnych rzeczy nie przyjmuję. W przerwie było bardzo mocno. Jeśli coś nie funkcjonuje, to nazywamy to po imieniu. Przyniosło to efekt, ale nie o to w tym chodzi. Musimy pamiętać, gdzie są nasze plusy i z czego musimy korzystać. W drugiej połowie to pokazaliśmy – zaznaczył.
W piątkowym meczu od pierwszej minuty na boisku zameldował się Marius Briceag, który czekał na taką sposobność dobry miesiąc.
– Ważne jest to, że jesteśmy zdrowi. Jesteśmy mocniejsi o jednego, dwóch zawodników. Fajnie, że Briceag do nas wrócił. Widać, jak dużo mu brakuje, ale to są dobre sygnały. Mam nadzieje, że będziemy coraz silniejsi – zakończył Kuzera.