SPORT
Zorman: Wyższa frekwencja dodałaby więcej czaru temu spotkaniu
Szczypiorniści PGE VIVE w środowym hicie 7. kolejki PGNiG Superligi zmierzą się na wyjeździe z Orlenem Wisłą Płock. – W tych starciach nigdy nie było i nigdy nie będzie łatwo – mówi Uros Zorman, drugi trener kieleckiego zespołu.
– Możemy być bez formy, oni mogą być formy, ale to „Święta Wojna”. To największa rywalizacja. Tu nie ma słabych i dobrych. W takim spotkaniu wygrać może każdy – uzupełnia słoweński asystent Tałanta Dujszebajewa.
Pierwszy kielecko-płocki pojedynek w sezonie 2019/20 zapowiada się bardzo ciekawie. Po letnich ruchach transferowych, Orlen Wisła wydaje się być mocniejsza niż przed rokiem.
– Zrobili super ruchy. Grają coraz lepiej, ich praca przynosi efekty – komplementuje rywala Zorman.
W ostatnich latach rywalizację w „Świętych Wojnach” zdominowali kielczanie. Orlen Wisła po raz ostatni wygrała w marcu 2016 roku, kiedy w ostatniej kolejce sezonu zasadniczego zwyciężyła przed własną publicznością 31:27. Kielecko-płockie starcia zawsze przynoszą sporo emocji, ale w ostatnich sezonach w Orlen Arenie rzadko śledził je komplet widzów.
– Kiedy przyjechałem do Polski, podczas tych meczów było bardzo gorąco. Chciałbym, aby teraz w Płocku pojawiło się więcej kibiców. U nas zawsze jest super. Na pewno wyższa frekwencja dodałaby więcej czaru temu spotkaniu. To wyjątkowe mecze, derby Polski, na które trzeba czekać kilka miesięcy – przekonuje Uros Zorman.
Słoweniec obserwował pięć spotkań z Orlenem Wisłą z ławki rezerwowych. Czy nie chciałby teraz wrócić, i choć w jednym meczu uczestniczyć w „Świętej Wojnie” na parkiecie?
– Na ławce rezerwowych też jest gorąco. Nie ma łatwo, jak niektórzy myślą. Wolałbym być na boisku i walczyć, niż patrzeć z boku, nie mogąc nic zrobić – zakończył Zorman.
Środowy mecz Orlen Wisła – PGE VIVE w płockiej Orlen Arenie rozpocznie się o godz. 18 i będzie w całości transmitowany na naszej antenie.