SPORT
Zorman: oni od początku muszą rzucić się na nas jak hieny
– Najważniejsze będą nasze głowy. Musimy zapomnieć o tej przewadze, tych dziesięciu bramkach. Nie możemy się rozluźnić, bo wiemy, że czeka nas bardzo trudny mecz – mówi przed niedzielnym rewanżem z Paris Saint Germain, Uros Zorman, drugi trener PGE VIVE.
Kielczanie w minioną sobotę zrobili bardzo duży krok w stronę awansu do Final Four. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa zagrali koncertowo i pokonali faworyzowanych przeciwników różnicą aż dziesięciu bramek – 34:24.
– Oni od początku muszą rzucić się na nas jak hieny. Na pewno wiemy, że musimy wytrzymać pierwszą połowę. W piłce ręcznej wszystko jest jednak możliwe. Koncentrację trzeba zachować przez pięćdziesiąt dziewięć minut – wyjaśnia Zorman.
PGE VIVE w pierwszym spotkaniu zagrało jedno z najlepszych spotkań w historii klubu. Kielczanie byli rewelacyjnie przygotowani. Teraz o powtórzenie takiej gry będzie zdecydowanie trudniej.
– Jeśli chcemy wywalczyć awans do Final Four, to musimy zagrać jeszcze jeden bardzo mocny, twardy mecz. Wierzymy w chłopaków i wiemy, że dadzą z siebie wszystko – przekonuje słoweński asystent Tałanta Dujszebajewa.
Być może PGE VIVE w Paryżu pomoże Krzysztof Lijewski, który w ostatnich dniach zmagał się z anginą, a wcześniej leczył uraz lewej dłoni.
– Jeszcze nie wiemy. Dopiero w środę odbył pierwszy trening po przerwie. W ostatnich dniach przyjmował antybiotyk. Z jego ręką jest już lepiej. Na razie nie rzuca, ale obecnie najwięcej może nam pomóc w obronie, chociaż oczywiście chcemy również, aby grał w ataku – tłumaczy Zroman.
Co w grze „żółto-biało-niebieskich” w Paryżu będzie najważniejsze?
– Wszystko zależy obrony, od bramkarzy. W ataku nie możemy pozwolić sobie na błędy, na dawanie im szans na kontrataki. Wiemy, że tam są najsilniejsi. Jeśli to wytrzymamy, to nie będzie strachu – kończy drugi trener mistrza Polski.
Niedzielny mecz PGE VIVE – Paris Saint Germain w Paryżu rozpocznie się o godz. 17.00.