SPORT
[WYWIAD] Servaas: Nie dam się zwariować. Drużyna nie straciła mojego zaufania
– Nie możemy panikować. W piłce nożnej kluby zmieniają trenerów dwa razy do roku. Tak nic się nie zbuduje. Wszystko nieustannie zaczyna się od nowa. Nie dam się zwariować. Dalej mamy dobry zespół. Jesteśmy nieco ograniczeni, ale drużyna nie straciła mojego zaufania – mówi Bertus Servaas, prezes Łomży Vive Kielce. Zapraszamy do lektury wywiadu, który został przeprowadzony równo tydzień po przegranym meczu z HBC Nantes w Hali Legionów.
– Prezesie, jak czuje się pan tydzień po wyeliminowaniu z Ligi Mistrzów w 1/8 finału?
– Mieliśmy apetyt na więcej. Zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę sezonu. Niestety, po mistrzostwach świata nie wróciliśmy na ten poziom. Łatwo znaleźć przyczynę porażki z Nantes. Ich bramkarz odbił ponad trzydzieści piłek. Nasi dużo mniej. Oczywiście, to jeden z wielu czynników – ale to my zrobiliśmy bohatera z Nielsena. Nasza obrona też nie zafunkcjonowała na najwyższym poziomie. Rywale wygrali zasłużenie. W dwumeczu byli lepsi.
– Jakie są inne przyczyny? Z liderów zespołu nie zawiódł tylko Alex Dujszebajew, który znajduje się w kapitalnej formie.
– Przyczyn jest bardzo dużo. Bardzo brakuje nam Daniego Dujszebajewa. Kilku zawodników nie ma takiej formy, jaką miało w pierwszej połowie roku. Najlepiej widać to po Andreasie Wolffie. Mateusz Kornecki też miał trudną sytuację prywatną. Wszystko należy zrozumieć.
Nie trzeba być wybitnym znawcą, aby zobaczyć kto był w formie, a komu było od niej daleko. Wielu mówi, że w naszej grze wszystko zależy od Alexa, ale to zbyt daleko idące twierdzenie. W rewanżu rzuciliśmy blisko 50 razy na bramkę. Nie robił tego tylko on. Zawiodła skuteczność. Wracamy do kwestii formy. W optymalnej dyspozycji niektórych zawodników, większość z tych rzutów trafiłaby do siatki. Musimy przeanalizować co zrobiliśmy źle, aby w następnym roku nie popełnić tych błędów.
– Zatem co można było zrobić lepiej?
– Możemy tylko stawiać pytania. Dlaczego Andi nie bronił jak jesienią? Dlaczego ktoś nie był w stuprocentowej formie? Dlaczego bracia Dujszebajewowie pojechali grać o nic w reprezentacji? Może to wpłynęło na późniejszą kontuzję Daniego? Może Igor Karacić nie powinien grać na mundialu? Może mogliśmy odpuścić jakiś mecz i wystawić zmienników, aby później, w kolejnym, czołowi gracze byli w lepszej dyspozycji? To tylko kilka propozycji. Musimy wyciągnąć wnioski. Nic więcej. Nie wpadniemy w panikę i nie wyrzucimy nagle pięciu zawodników. To nie ma sensu. Chcemy, żeby każdy szedł indywidualnie w górę, bo to przekłada się na zespół. U niektórych trochę mi tego brakuje. Ale to już pytanie do zawodników. Czy chcą tutaj grać, czy jednak nie.
– O ewentualne ruchy kadrowe zapytam za chwilę, ale chciałbym jeszcze zamknąć temat odpadnięcia na niechcianym etapie. Przez pandemię, napięty terminarz i przydzielanie punktów trudno mówić o sprawiedliwości.
– Zasady były takie same dla wszystkich. Oczywiście, to czynnik, który ma znaczenie w ogólnym rozrachunku. Od lutego musieliśmy grać wszystko. Myślę, że inaczej mógł być układany terminarz polskiej ligi, ale rozumiem, że ze względu na pandemię nie jest to możliwe. Moim zdaniem, trochę niefortunnie Paryż dostał za dużo punktów. Gdyby tak się nie stało, pewnie gralibyśmy z Celje, a może z Zagrzebiem. Teraz mielibyśmy czas, aby zbudować odpowiednią formę i solidnie potrenować. Tego brakowało, bo cały czas graliśmy. Teraz mamy dwa tygodnie wolnego i nie ma meczu. To jest niesamowicie przykre.
– A jak odpadnięcie w 1/8 finału wpływa na budżet?
– To jest trudne i złożone. Nie mamy kosztów, ale też nie mamy dochodów. Nie ma już okazji nas zobaczyć, więc nie ma możliwości reklamy. Oczywiście, sezon trwa. Szanujemy wszystkich przeciwników. Nie zawieszamy medali za mistrzostwo i puchar na szyi. Musimy zastanowić się, co dalej. Przychodzi czas na rozmowy ze sponsorami. Zobaczymy, co z karnetami. Przecież ludzie kupili je i nie mieli możliwości przychodzić na halę. Myślę, że ci, którzy to zrobili, wiedzą jaka to dla nas wartość.
Dla nas bardzo ważne jak zareagowała Łomża. Wiemy, że są z nami. Poniesiemy straty, to nieuniknione. Jeśli chodzi o pieniądze od EHF, do wszystkiego podchodziliśmy z rezerwą. Nie liczyliśmy ponad stan. Ten ubytek nie będzie zbyt duży. W najbliższym czasie usiądziemy, będziemy kalkulować. Stworzymy budżet i do niego dopasujemy zawodników.
– Latem do zespołu dołączy Dylan Nahi, który zastąpi na lewym skrzydle Angela Fernandeza Pereza. Będzie zmiana młodych obrotowych. Należy się spodziewać kolejnych ruchów? Gdzieś usłyszałem, że z Kielcami już teraz może pożegnać się Branko Vujović?
– Branko ma ważny kontrakt. Nie ma potrzeby opuszczania Kielc. Patrzymy na cały zespół. Zwracamy uwagę na wiele czynników. Analizujemy, kiedy możemy dokonać wzmocnień na danej pozycji. Takie rozmowy przed nami.
Wiemy, że na rynek transferowy musimy patrzeć inaczej, bo w Superlidze musimy mieć cały czas na boisku dwóch Polaków. Jeśli chodzi o zagranicznych graczy, to nie zatrudnimy kogoś, jeśli nie da nam większej jakości. Na przypadek Nahi i Pereza możemy patrzeć z różnych stron. Pierwszy gra niesamowity sezon w Paryżu. Angel prezentuje równą formę. Przy zmianie zawsze jest ryzyko.
– Na długie miesiące z gry wypadł Daniel Dujszebajew, który był ważnym elementem obrony. Można spodziewać się awaryjnego transferu specjalisty od defensywy?
– Tak, jesteśmy w trakcie poszukiwań. Musimy patrzeć na nasz styl gry. Gramy nieco innym systemem. Długoterminowo na pewno będziemy stawiać na Daniego. Chcemy zawodnika, który ma doświadczenie w hiszpańskim systemie. Nie potrzebny nam ktoś, kto będzie musiał poświęcić pół roku na jego naukę, skoro przyjdzie do nas ewentualnie na sezon. Mamy kilku kandydatów. Jeden z nich spełnia wszystkie nasze warunki i rozmowy są na zaawansowanym etapie. Mamy nadzieję, że pojedzie na olimpiadę, gdzie może zyskać dodatkowe doświadczenie.
– Latem nie należy spodziewać się innych ruchów?
– Wróci do nas Haukur. Dalej mamy mocny zespół. Nie szukamy zmian na siłę. Vlad Kulesz wszedł na swój poziom, czego brakowało na początku sezonu. Chociaż jego możliwości są jeszcze większe. Szymon Sićko i Michał Olejniczak będą tylko lepsi. Dużo więcej jakoś doda nam Igor Karacić, kiedy wróci do pełni zdrowia. Na pewno wspomniany Branko Vujović musi się bardziej rozwinąć. Pokazać umiejętności w meczach. On ma tę świadomość. Tego oczekujemy od wszystkich. Wymagamy konkretnej jakości.
– Podsumowując naszą rozmowę. Odpadnięcie na tym etapie to lekcja, która może zaprocentować?
– Jesteśmy razem na dobre i złe. Mamy dobrą atmosferę. Musimy wstać jak przystało na prawdziwych mężczyzn. Oczywiście, nie wszystko zostanie jak jest, nie przejdziemy wobec pewnych spraw obojętnie. Bardziej zauważalne zmiany mogą nastąpić dopiero od sezonu 2022/23. Teraz nie możemy dla zasady zmienić wszystkiego i odejść od swojej koncepcji. Przed 2016 rokiem też domagano się zmian. Aby grać wysoko w Lidze Mistrzów, trzeba być konsekwentnym. Nie możemy panikować. W piłce nożnej kluby zmieniają trenerów dwa razy do roku. Tak nic się nie zbuduje. Wszystko nieustannie zaczyna się od nowa. Nie dam się zwariować. Dalej mamy dobry zespół. Jesteśmy lekko ograniczeni, ale drużyna nie straciła mojego zaufania.