SPORT
Wypowiedzi po przegranej z Olkuszem: Same nie dowierzamy w ten wynik. Obudziłyśmy się za późno
– Za nami trzy tygodnie przerwy. W tym okresie praktycznie nie trenowaliśmy w pełnym zestawieniu. Przed meczem mieliśmy tylko dwa treningi, gdzie mogliśmy wszystko poustawiać. To niestety było widać w ataku pozycyjnym: nie było płynności, pojawiły się proste błędy – mówił Paweł Tetelewski, trener Korony Handball, po przegranym 27:29 meczu z SPR-em Olkusz.
Kielczanki zaliczyły fatalne wejście w mecz. Od początku ich gra była szarpana. Kiedy udało się wypracować czystą pozycję, zawodziła skuteczność. Gospodynie w całym spotkaniu zmarnowały aż sześć rzutów karnych. Bohaterką została bramkarka ekipy z Olkusza – Dagmara Knapik.
– To była zdecydowanie za duża nieskuteczność. Mamy swoje problemy w drużynie. Honorata Syncerz i Edyta Charzyńska grały na własną odpowiedzialność chore. Dominika i Magda Więckowskie dopiero wróciły z kadry. Przez ostatnie trzy tygodnie byliśmy rozbici. W pewnym momencie przegrywaliśmy siedmioma bramkami, ale dziewczyny w końcówce pokazały charakter. Można było to jeszcze wygrać. To początek ligi. Zrobimy wszystko, aby w kolejnych spotkaniach takie sytuacje nie miały miejsca – tłumaczył Paweł Tetelewski.
– Same nie dowierzamy w ten wynik. Po to trenowałyśmy solidnie, aby ten mecz rozstrzygnąć na naszą korzyść. Zabrakło nam skuteczności. W pierwszej połowie popełniłyśmy masę błędów. Obudziłyśmy się za późno, dopiero w końcówce meczu. Skuteczność przy karnych była tragiczna. Przed własną publicznością powinno być łatwiej, powinnyśmy do nich podchodzić z większą pewnością. Niestety przez większość spotkania nie realizowałyśmy naszych założeń. Brakuje nam rytmu meczowego. Nie możemy grać co tydzień. Mogłyśmy tylko trenować. Teraz pozostaje tylko zacisnąć zęby i pokazać swoją wartość w kolejnych spotkaniach – wyjaśniała Karolina Mochocka, obrotowa kieleckiego klubu.
Korona Handball kolejny mecz rozegra za dwa tygodnie, kiedy w hali przy ulicy Krakowskiej podejmie KS Cracovię 1906.