SPORT
Wolff z kolejnym MVP. Francja i Dania zagrają o złoto
Francja i Dania powalczą o tytuł mistrza świata w piłce ręcznej. W niedzielnym finale w Sztokholmie zobaczymy trzech zawodników Industrii Kielce.
Zanim doszło do półfinałów, handballowych kibiców rozgrzał mecz Niemiec z Egiptem, które rywalizują o miejsca 5-8. Kadra Andreasa Wolffa znów zaliczyła mocny początek, a on sam dopisywał do swojego konta kolejne interwencje. Do przerwy prowadziła 17:14, a 42. minucie 27:19. Następnie podopieczni Alfreda Gislasona zacięli się w ataku. „Faraonowie” odrobili straty i doprowadzili do remisu 30:30. Mało tego, w ostatniej akcji, mieli piłkę meczową, ale Ali Zein rzucił w poprzeczkę.
W dogrywce triumfowali Niemcy, którzy wygrali 35:34. W jej drugiej części mur nie do przejścia postawił Andreas Wolff. W całym spotkaniu bramkarz Industrii Kielce odbił 20 piłek, co dało mu 38 procent skuteczności i tytuł MVP. Drugi na tym turnieju. Zawodnicy Alfreda Gislasona powalczą o 5. miejsce z Norwegią, która pokonała Węgry 33:25.
W ostatnim polskim meczu mundialu, w półfinale w gdańskiej Ero Arenie zmierzyły się Hiszpania i Dania. Spotkanie lepiej rozpoczęli obrońcy trofeum. W bramce bardzo dobrze spisywał się Niklas Landin. Zespół z Półwyspu Iberyjskiego grał słabo w ataku, praktycznie nie stwarzał zagrożenia rzutami z drugiej linii. Do przerwy Skandynawowie prowadzili 15:10. Mogli wyżej, ale kilka świetnych interwencji na swoim koncie zapisał Gonzalo Perez De Vargas.
Po zmianie stron wydawało się, że Hiszpanie nie są w stanie nic zrobić, ale na kwadrans przed końcem zdobyli cztery gole z rzędu i złapali bezpośredni kontakt. Duńczycy zdołali wytrzymać nerwowy moment i wygrali 26:23. Staną przed szansą, aby jako pierwsza drużyna w historii sięgnąć po mistrzostwo świata trzeci raz z rzędu.
Na wysokim poziomie zagrał Alex Dujszebajew, który zanotował pięć bramek i osiem asyst. Nieporadność Hiszpanów w drugiej linii najlepiej oddaje statystyka jego młodszego brata – Daniela, który zdobył jednego gola na siedem rzutów. Jedno trafienie dorzucił Miguel Sanchez.
Najmniej emocji dostarczył pojedynek Francji ze Szwecją. Współgospodarze turnieju musieli radzić sobie bez swojej największej gwiazdy – Jima Gottfridssona, który złamał rękę w ćwierćfinałowym spotkaniu z Egiptem. Jego brak był widoczny od pierwszej ofensywnej akcji. Eric Johansson nie wystarczył na twardo grającą i świetnie przesuwającą defensywę mistrzów olimpijskich. Ich grą w ataku kapitalnie zarządzał Nedim Remili, który zanotował osiem asyst. Francuzi bezlitośnie punktowali rywali, utrzymując cztery, pięć bramek przewagi przez większość spotkania. Ostatecznie wygrali 31:26.
Po cztery bramki zaliczyli Nedim Remili i Nicolas Tournat, jedną Dylan Nahi.
Kluczowe spotkania mundialu odbędą się w niedzielę w Sztokholmie. Finał zaplanowano na 21.