SPORT
Wolff: Nie możemy grać na minus dwa. To byłaby głupota
– Musimy wygrać. Nie możemy grać na minus dwa. To byłaby głupota – mówi Andreas Wolff, bramkarz Łomży Vive Kielce, przed środowym rewanżem z Montpellier, którego stawką będzie awans do Final4 Ligi Mistrzów.
Podopieczni Tałanta Dujszebajewa, kilka dni temu we Francji zrobili pierwszy, bardzo duży krok w stronę wyjazdu do Kolonii. Wygrali 31:28.
– Trzy bramki to nic. Kiedy zaczniesz słabo, to od razu jest 0:3. Wtedy nie masz już przewagi. Musimy wygrać. Nie możemy grać na minus dwa. To byłaby głupota. Od początku musimy iść za ciosem – przekonuje Andreas Wolff.
W pierwszym spotkaniu różnicę w bramce zrobił Marin Sego. Dzięki jego postawie Montpellier nie wypisało się z gry o Final4. Były zawodnik Vive Kielce odbił aż 14 piłek.
– On był od nas lepszy. Jednak teraz gramy w domu, więc mam nadzieję, że przed swoimi kibicami to my zanotujemy więcej skutecznych interwencji – tłumaczy Andreas Wolff.
Na tym poziomie i etapie rywalizacji trudno zaskoczyć rywala. Co Łomża Vive może zrobić lepiej, niż w pierwszym pojedynku?
– Muszę odbić jedną albo dwie piłki Descatowi. Do tego może dojść jeszcze jeden blok i lepsza skuteczność. Jeśli wszyscy zrobimy swoją robotę, to wtedy wywalczymy awans – mówi niemiecki bramkarz.
W pierwszym spotkaniu dobrze funkcjonowała kielecka obrona.
– Graliśmy bardzo mądrze. Francuskie drużyny są bardzo agresywne. Odpowiedzieliśmy tym samym. Ukradliśmy im wiele piłek, co dało nam kontry. A to przecież ich silna strona. Jeśli zaprezentujemy to samo w domu, to będzie duży plus – przekonuje Andreas Wolff.
Szczypiorniści Łomży Vive doskonale pamiętają ubiegłoroczny dwumecz z HBC Nantes w 1/8 finału. Wygrali wówczas we Francji, ale w rewanżu to goście byli górą.
– Mam to doskonale w głowie. Nie chcę tego powtarzać. Ze swojej strony postaram się pomóc drużynie dobrymi interwencjami – tłumaczy reprezentant.
Środowy mecz z Montpellier rozpocznie się o godz. 20.45.