SPORT
Utrzymanie przy zielonym stoliku? "Śmiech, absurd, głupota"
Nie milkną echa pomysłu o przyspieszeniu reformy ekstraklasy i poszerzeniu jej do osiemnastu zespołów. Takie rozwiązanie uchroniłoby od spadku Arkę Gdynia i Koronę Kielce. – Niezależnie od tego, jakiego klubu miałoby to dotyczyć, ja mówię: śmiech, absurd, głupota. To zaprzecza jakiejkolwiek idei sportu – powiedział Mateusz Borek w "Misji Futbol", programie Onetu i Kanału Sportowego.
Według medialnych doniesień, w ostatnich dniach Krzysztof Zając, prezes Korony Kielce, razem z rodziną Kołakowskich, właścicieli Arki Gdynia – a więc klubów, które obecnie żegnają się z elitą – próbowali namówić Cezarego Kuleszę z Jagiellonii Białystok do pomocy w lobbingu za wcześniejszym przeprowadzeniem reformy ESA34. Przy takim rozwiązaniu Korona i Arka zachowałyby miejsc w ekstraklasie, spadłby tylko ostatni ŁKS. Stawkę uzupełniłyby trzy najlepsze drużyny I ligi.
Aby doszło do przyspieszenia reformy ligi, zgodę na to muszą wyrazić ekstraklasowe klubu, a później zarząd Polskiego Związku Piłki Nożnej. Na ten temat na antenie Weszło FM wypowiedział się Łukasz Wachowski, dyrektor departamentu rozgrywek PZPN.
– W PZPN-ie nie przekręcaliśmy polskiej piłki i nie przekręcimy. To na pewno kwestia, która rozpala wyobraźnię wielu kibiców. Mówię oczywiście o kwestii spadków w tym sezonie, ale myślę, że racjonalnie myślący i podchodzący do tego zagadnienia regulator, czyli Polski Związek Piłki Nożnej, nie robi ruchów, które będą, jak ja to nazywam, „zamknięciem jednych drzwi i otworzeniem pięciu kolejnych” – mówił Łukasz Wachowski.
– To na pewno byłby kolejny problem. Do tego zupełnie niepotrzebny problem. Dlaczego dwie, a dlaczego nie trzy? Dlaczego nie powiedzieliśmy tego wcześniej? Drugą sprawą jest to, że bardzo dużo do powiedzenia w tym temacie mają kluby i Ekstraklasa. Nie wiem, czy tam jest konsensus, ale na pewno jest szereg argumentów powodujących, że to będzie trudny do zrealizowania scenariusz. Nie chcę powiedzieć, że będzie tak, a nie inaczej. Wydaje mi się, że to nie jest takie proste zagadnienie, gdzie strzelamy palcami mówiąc: miały spaść trzy, a spadają dwie – uzupełniał dyrektor departamentu rozgrywek, z którego pełną wypowiedzią można zapoznać się TUTAJ.
Wszystko wskazuje na to, że w przyszłym sezonie kluby odejdą jednak od systemu ESA37. Bardzo prawdopodobne, że zmagania zakończą się po 30. kolejce. Ma to związek z mocno napiętym terminarzem przyszłego sezonu. Pytanie, co w takim wariancie zrobi telewizja, która w kontrakcie opiewającym na 225 milionów ma zagwarantowane 296 meczów. W przypadku ESA30 będzie ich tylko 240. Ostateczne decyzje o kształcie rozgrywek zapadną do końca lipca.