SPORT
Smyła: Trzeba szanować to, co się ma
– Szanujemy bardzo ważny dla nas punkt w tabeli oraz sferze mentalnej i dalej robimy swoje – powiedział Mirosław Smyła, trener Korony Kielce, po wyjazdowym, bezbramkowym remisie z Lechem Poznań.
W niedzielnej rywalizacji "żółto-czerwoni" mieli sporo szczęścia, szczególnie w pierwszej połowie, która zdecydowanie przebiegała pod dyktando gospodarzy. Lech stworzył kilka groźnych sytuacji przed przerwą, ale nie zdołał skierować piłki do siatki.
– Pierwsza połowa bezdyskusyjnie zakończyła się dla nas szczęśliwie. Nie sztuką jest grać, gdy wszystko się układa, tylko właśnie w sytuacji, w jakiej jesteśmy, wywieźć punkt z bardzo trudnego terenu – podkreślał Mirosław Smyła.
Kielczanie zdecydowanie lepiej zaprezentowali się w drugiej połowie. Lechowi trudniej przychodziło budowanie swoich ataków, a "żółto-czerwoni" potrafili odgryźć się w ofensywie. Korona miała jednak dużo szczęścia w doliczonym czasie gry, kiedy w poprzeczkę uderzył Paweł Tomczyk.
– Były momenty, w których mieliśmy swoje sytuacje, ale wydaje mi się, że jesteśmy na etapie zdobywania wzajemnego zaufania, zespołowej gry. Wierzę, że Korona pokaże dobrą piłkę w następnych meczach, natomiast teraz były to trudne zawody. Zawsze można żałować niewykorzystanych okazji, ale trzeba również szanować to, co się ma – podsumował szkoleniowiec "żółto-czerwonych".
Dzięki remisowi w Poznaniu, Korona opuściła ostatnie miejsce w tabeli. Podopieczni Mirosława Smyły dalej znajdują się w strefie spadkowej: z dwunastoma punktami na koncie zajmują 14. miejsce. Kielczanie kolejny mecz rozegrają po dwutygodniowej przerwie reprezentacyjnej, kiedy podejmą na Suzuki Arenie Raków Częstochowa (sobota, 23 listopada, godz. 15).