SPORT
Smyła: Szykuje się mecz piłkarski, a nie tylko ekstraklasowa "młócka"
Przed Koroną kolejne starcie z gatunku tych za sześć punktów. Kielczanie w piątek w ramach 18. kolejki PKO Ekstraklasy zmierzą się na Suzuki Arenie z Arką Gdynia, nad którą mają tylko punkt przewagi. – Teraz w większości gramy takie spotkania. Musimy sobie poradzić z taką sytuacją – mówi Mirosław Smyła, trener kieleckiej drużyny.
Korona ma na swoim koncie 15 punktów, co daje jej bezpieczne 13. miejsce. Strefa spadkowa jest jednak bardzo blisko. Tuż za jej plecami, z zaledwie "oczkiem" straty, znajdują się ŁKS Łódź i Arka. Gdynianie w ostatniej kolejce zremisowali przed własną publicznością z dotychczasowym liderem – Pogonią Szczecin 1:1. "Żółto-czerwoni" szybko musieli przejść do porządku dziennego po wysokiej porażce z Legią Warszawa (0:4).
– Po tym spotkaniu zawodnicy czują sportową złość. Wiedzą, że mogli trochę nabroić w Warszawie, bo czuli się dobrze w tym spotkaniu. Nic nie zapowiadało, że stracimy taką pierwszą bramkę. Teraz trzeba udowodnić, że nie zasłużyliśmy na taki wynik. Nie ma, co tego demonizować. Najistotniejsza jest umiejętność podnoszenia się zespołu z tygodnia na tydzień. W tym elemencie już okrzepnęliśmy. Jestem pełen wiary, bo co mamy innego do zrobienia, kiedy gramy przed własną publicznością. Kibicom na Mikołaja chcemy zrobić prezent w postaci zwycięstwa – mówi Mirosław Smyła.
– Nie chcemy jednak mówić, że mecz w Warszawie był wypadkiem przy pracy, bo pojawiły się w nim błędy. Te musimy wyeliminować. Pracujemy nad doskonaleniem naszej gry. Szczególnie żałujemy tych błędów, które nie były wymuszone przez przeciwnika, tylko wynikały ze sposobu poruszania się w defensywie. Musimy robić wszystko, aby w tym aspekcie być lepszym, nawet grając w Warszawie przy dwudziestu tysiącach kibiców. Musimy też lepiej wykańczać swoje akcje, gdzie jeszcze trochę brakuje. Gdyby pasy na drogach były malowane w taki sposób jak my finalizujemy nasze akcje, to samochody jeździłyby zygzakiem. Do wszystkiego podchodzimy solidnie, popierając to ciężką pracą – wyjaśniał dalej szkoleniowiec "żółto-czerwonych".
Piątkowy mecz dla Korony ma arcyważne znaczenie. Raz, że zagra z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie. Dwa, że w następnych dwóch spotkaniach przed przerwą zimową, jej rywalami będą Cracovia i Pogonią, które znajdują się w ścisłej czołówce.
– Nasze boisko daje nam handicap, na nim jesteśmy lepszą drużyną. Przyjeżdża zespół, który również ma coś do udowodnienia, jest na fali wznoszącej. Szykuje się mecz piłkarski, a nie tylko ekstraklasowa "młócka". Musimy podjąć takie wyzwanie, również w zakresie mentalnym. Gramy też o to, aby moment końca roku, a więc świąt był spokojniejszy, żebyśmy z czystszą głową mogli przygotowywać się do drugiej części sezonu – przekonuje Mirosław Smyła.
Piątkowy mecz Korona – Arka na Suzuki Arenie rozpocznie się o godz. 18 i będzie w całości transmitowany na naszej antenie.