SPORT
O godzinie 20 gramy z Legią. Smyła: W zespole widać nutę wiary
Przed Koroną Kielce jedno z najtrudniejszych zadań w sezonie. „Żółto-czerwoni” w sobotę, w meczu 17. kolejki PKO Ekstraklasy na wyjeździe zmierzą się z Legią Warszawa. – Do takiego meczu musimy przygotować się dobrze fizycznie i mentalnie – mówi Mirosław Smyła, trener kieleckiej drużyny.
„Żółto-czerwoni” wywalczyli w ostatnich trzech meczach siedem punktów, dzięki czemu wydostali się ze strefy spadkowej. Legia zajmuje czwarte miejsce, a do sobotniego spotkania przystąpi podrażniona porażką w Szczecinie (1:3).
– Legia ma potężny potencjał, co pokazują również fragmenty spotkania w Szczecinie, które ułożyło się dla nich w ten sposób. Najważniejsze jednak, żebyśmy dobrze weszli w mecz, wierzyli w swoje umiejętności. Nasza dyspozycja jest najważniejsza. Takie spotkanie musimy rozegrać z głową – wyjaśnia Mirosław Smyła.
– To już końcówka roku. Czasu na trening jest coraz mniej. Organizmy kumulują zmęczenie. Mamy świadomość, gdzie gramy. Wiemy też, co wydarzyło się w meczu z Legią w Kielcach (wicemistrz Polski wygrał 2:1 po golu w doliczonym czasie gry – przyp. red). Z jednej strony mamy szacunek do przeciwnika, ale z drugiej w chłopakach jest złość sportowa po oddaniu punktu w ostatnich sekundach. Teraz mamy fajne miejsce na pokazanie się z dobrej strony i potwierdzenie, że nasza wzrostowa tendencja nie jest przypadkiem – mówi trener „żółto-czerwonych”.
Po ostatnim zwycięstwie nad Rakowem, Korona wydostała się z strefy spadkowej. Kielczanie mają minimalną przewagę nad czternastą Arką Gdynia, która wynosi zaledwie dwa punkty. Wiele drużyn ewentualną porażkę przy Łazienkowskiej „wlicza w koszta”.
– Przed takimi meczami bardzo ważne jest przygotowanie mentalne. W zespole widać nutę wiary, na której chcemy budować dalej. Nie jesteśmy na etapie rozluźnienia czy spięcia. Musimy utrzymać pozytywne „peha” dla drużyny. To, że uciekliśmy ze strefy spadkowej nie znaczy, że nie możemy do niej wrócić. Jest duża motywacja. Nie potrzebujemy zbyt dużo słów. Nie możemy przesadzić w drugą stronę – tłumaczy szkoleniowiec „żółto-czerwonych”.
Legia w ostatnich dwóch meczach przed własną publicznością: z Wisłą Kraków i Górnikiem Zabrze, zdobyła aż dwanaście bramek. Podopieczni Aleksandara Vukovicia stłamsili wówczas swoich rywali.
– Mam nadzieję, że w Warszawie zobaczmy Koronę grającą skutecznie w ofensywie i defensywie. Legia strzela gro bramek z fazy przejściowej, a więc po przejęciu piłki, bardzo szybko przeprowadza kontratak. Musimy być czujni. To niuanse. Chcemy oglądać Koronę pewniejszą siebie, wierzącą we własne umiejętności i potrafiącą przeciwstawić się przeciwnikowi – kończy trener „żółto-czerwonych”.
Sobotni mecz Legia – Korona w Warszawie rozpocznie się o godz. 20 i będzie w całości transmitowany na naszej antenie.