SPORT
Smyła: Lioi to ultrapokorny chłopak. Jeszcze daleka droga do „achów” i „ochów” nad nim
Przed tygodniem, w wyjazdowym meczu z Piastem Gliwice, w wyjściowym składzie Korony Kielce zadebiutował Andres Lioi. W sobotę swoje umiejętności mógł zaprezentować przed kibicami na Suzuki Arenie w wygranym starciu z Zagłębiem Lubin. Argentyńczyk zagrał kolejne przyzwoite spotkanie, które okrasił asystą drugiego stopnia przy golu Michala Papadopulosa.
– To ultrapokorny chłopak. Będąc trenerem, staram się wszystkich traktować równo. Andres jako jedyny nie dostał szansy zaprezentowania swoich umiejętności w meczu ligowym lub pucharowym. Wtedy przepraszałem go za to, powiedziałem: „wiem, że dostaniesz swoją szansę”. On odpowiedział: „trenerze, proszę być spokojnym, nie obrażam się tylko pracuję i czekam” – mówi Mirosław Smyła, trener kieleckiej drużyny.
– Andres otrzymał swoją szansę tydzień temu. Zagrał dobre zawody. W meczu z Zagłębiem trochę go zabrakło. Jako sztab widzimy to, ale to on dał asystę drugiego stopnia, kiedy dobrze wystartował do piłki zagranej za linię obrony. Ta akcja przyniosła nam zwycięstwo. Ten chłopak może poruszać się w różnych sektorach boiska. Często zmieniamy pozycję. Nasi skrzydłowi czasami schodzą do środka – wyjaśnia szkoleniowiec „żółto-czerwonych”.
– Musimy go obserwować. Nie psioczmy, gdy coś będzie szło nie tak. Nie mówmy, że to „sodówka”. To bardzo pokorny chłopak. Wierzmy w niego i miejmy nadzieję, że to zawodnik na dłuższą chwilę, który będzie decydował nie tylko o wyniku na boisku, ale i zachwyci kibiców. W ostatnim meczu ograł pięciu zawodników, po czym otrzymał brawa na stojąco. Na razie to dwa mecze, jeszcze daleka droga do „achów” i „ochów” nad Lioim – uzupełniał Mirosław Smyła.
Lioi przebywa w Koronie na zasadzie rocznego wypożyczenia z argentyńskiego CA Rosario.