SPORT
Przed meczem z Rakowem - Smyła: Korona ma mieć swoją tożsamość na boisku. To ma być nasz atut
Po dwutygodniowej przerwie reprezentacyjnej piłkarze Korony wracają do gry. Kielczanie w sobotę, w ramach 16. kolejki PKO Ekstraklasy, podejmą na Suzuki Arenie Raków Częstochowa. – Każdy chce wygrać. Gramy u siebie, kibice są głodni kolejnych punktów, a przede wszystkim bramek, których mamy mało – mówi Mirosław Smyła, trener "żółto-czerwonych".
W pierwszym meczu sezonu Korona pokonała tegorocznego beniaminka 1:0, ale obecnie to zespół Marka Papszuna jest w zdecydowanej lepszej sytuacji. Raków zajmuje jedenaste miejsce i ma już siedem punktów przewagi nad czternastą Koroną. Częstochowianie to niewygodny rywal, który dysponuje świetnymi stałymi fragmentami gry, ale nie tylko.
– To zespół biegający, potrafiący grać w piłkę, mający pomysł na grę. Widać w tym rękę trenera i efekt wielu miesięcy, a nawet lat wspólnej pracy. To niesamowity handicap, że można prowadzić drużynę przez taki okres i móc sobie ją doszlifować. Nie przez przypadek awansowali, a teraz regularnie punktują – opisuje przeciwnika Mirosław Smyła. – Szanujemy rywala, ale po tych dwóch tygodniach przygotowań, chcemy zdać pozytywnie egzamin. Pragniemy, aby kibice wracali ze stadionu uśmiechnięci – uzupełnia szkoleniowiec Korony.
W ostatnich trzech spotkaniach przed przerwą reprezentacyjną, "żółto-czerwoni" pokazali się z niezłej strony. W pozostałych w tym roku do rozegrania pięciu spotkaniach kielczanie chcą grać jeszcze lepiej.
– Trzeba mieć nie tylko pomysł na grę przeciwników. Musimy mieć go również na siebie. Kolejne tygodnie dają do myślenia tym, którzy uważali, że nasz zespół nie potrafi grać w piłkę. Jest coraz więcej atutów. Trening to trening – mam świadomość, że nie wszystko od razu da przenieść się na mecz, ale na naszą grę można już momentami patrzeć z przyjemnością. Oby było ich jak najwięcej. Korona ma mieć swoją tożsamość na boisku, to ma być nasz atut – przekonuje Mirosław Smyła.
W ostatnich spotkaniach wykrystalizowała się również podstawowa "jedenastka". Gdyby nie przymusowa pauza Jakuba Żubrowskiego za kartki, to trener Korony trzy razy z rzędu postawiłby na tych samych zawodników.
– Rywalizacja jest spora. Na początku dokonywaliśmy dużo zmian z meczu na mecz, co nie przynosiło efektu. Teraz mamy trochę stabilizacji, pojawił się trzon drużyny, i to dobra informacja. Poszukiwanie czegoś na siłę jest bezsensowne. Z drugiej strony gracz, który z tego szkieletu zespołu wysyła negatywny sygnał, też daje do zastanowienia i sztuką jest to przewidzieć, aby w porę zareagować. Nie mamy problemu jeśli chodzi o zaangażowanie, podejście i chęć gry w pierwszym składzie. Wszyscy udowadniają, że im zależy. Wręcz trzeba przeprowadzać indywidualne rozmowy, bo na treningu jest zbyt agresywnie. Na Raków wyjdzie optymalna "jedenastka" – kończy Mirosław Smyła.
Sobotni mecz Korona – Raków na Suzuki Arenie rozpocznie się o godz. 15 i będzie w całości transmitowany na antenie naszego radia.