SPORT
Smyła: Podświadomie czułem, że nic nam nie grozi
– Być może kolejne mecze będziemy zaczynać grając w dziesiątkę – żartował Mirosław Smyła na konferencji prasowej po zwycięskim meczu z Pogonią Szczecin.
"Żółto-czerwoni" znowu sprawili ogromną sensację. W ostatnim tegorocznym meczu wygrali na boisku wicelidera PKO Ekstraklasy 1:0, chociaż przez całą drugą połowę musieli grać w osłabieniu po czerwonej kartce, którą obejrzał Ognjen Gnjatić. Gola na wagę arcycennych trzech punktów w 50. minucie zdobył Matej Puczko. Dla "żółto-czerwonych" to pierwsze w historii zwycięstwo w Szczecinie.
– Wracamy do domów z uśmiechami na twarzach. „Duży rispekt trenerze!”, usłyszałem zaraz po meczu od jednego z zawodników. Gratulacje należą się dla całego zespołu za zaangażowanie i niepoddawanie się w takich sytuacjach. To kolejny taki mecz, gdzie wygrywamy grając w osłabieniu. Gdyby to była tylko jedna sytuacja, moglibyśmy mówić o przypadku.Wygląda jednak na to, że to nie był przypadek – mówił Mirosław Smyła.
– Czy miałem obawy przed drugą połową po czerwonej kartce? Oczywiście. Trudno ich nie mieć przeciwko takiemu zespołowi, jak Pogoń. Nie chciałbym, żeby teraz wyszło, że jestem mądry po meczu, ale tak poważnie muszę przyznać, że gdzieś podświadomie czułem, że nic nam nie grozi. Pogoń bardzo ładnie potrafiła przedostać się w nasze pole karne. Ale my mieliśmy Puczko, który robił z przodu różnicę. Miał trzy sytuacje bramkowe z czego jedną wykorzystał – wyjaśniał dalej szkoleniowiec "żółto-czerwonych".
Dzięki wygranej w Szczecinie Korona przesunęła się na bezpieczne 13. miejsce w tabeli. Kielczanie utrzymają je, jeśli w sobotę Jagiellonia Białystok pokona na wyjeździe Górnika Zabrze.
źródło: CKsport.pl