SPORT
Servaas: naszej drużynie brakuje doświadczenia, ale to wojownicy. W Kolonii będziemy niebezpieczni dla każdego
– Teraz chcielibyśmy odwrócić tabelę grupową. Będzie miło, jeśli Vardar pokona Barcelonę, a my ogramy Veszprem. Ale żarty żartami, do tego daleka droga. Nie chcemy pompować balonika, bo on później pęka i pojawiają się negatywne opinie. Sam fakt, że jedziemy do Kolonii jest wielkim sukcesem – powiedział bezpośrednio po losowaniu par półfinałowych tegorocznego Final Four Bertus Servaas, prezes PGE VIVE, który był gościem Radia eM Kielce.
Celem minimum drużyny Tałanta Dujszebajewa na trwający sezon było miejsce w gronie ośmiu najlepszych ekip Europy. Bez względu na wynik turnieju finałowego, trwające rozgrywki zostaną ocenione pozytywnie. Szczególnie, że mistrzowie Polski w ćwierćfinale wyeliminowali Paris Saint Germain.
– Pokonaliśmy najbogatszy zespół świata. Wygrać z nimi jedno spotkanie jest możliwe, ale zwycięstwo po 120. minutach to wyczyn – przekonuje Servaas.
– W tych pojedynkach zobaczyliśmy, jak piękna jest piłka ręczna. Takich horrorów na przestrzeni ostatnich lat było jeszcze więcej. Szkoda, że handball nie ma szerszego kręgu odbiorców. Nasz zespół w starciach z Paryżem pokazał niesamowity charakter. Wszyscy trzymali się razem. To zasługa Tałanta i Urosa. Widać to było podczas świętowania. Nie było grupek, wszyscy bawili się razem. Naszej drużynie brakuje doświadczenia, ale to wojownicy. W Kolonii będziemy niebezpieczni dla każdego – przekonuje sternik "żółto-biało-niebieskich".
PGE VIVE w półfinale turnieju w Kolonii zagra z Telekomem Veszprem. Wicemistrzowie Węgier podczas zmagań grupowych odnieśli dwa zwycięstwa nad kielczanami: 29:27 u siebie i 36:35 w Hali Legionów.
– W meczu u nas byliśmy lepsi, co dało się zauważyć na parkiecie. Nie chcemy jednak do tego wracać i mówić, dlaczego przegraliśmy. U nich walka też trwała do końca. Gdybyśmy lepiej wykorzystali jedną z kontr, to może byłby remis. Oba zespoły są bardzo blisko. Kwestia zwycięstwa jest otwarta – tłumaczy Servaas.
Wszyscy fani kieleckiego klubu mają bardzo dobre wspomnienia związane ze starciem z Veszprem w Lanxess Arenie. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa po pokonaniu tego rywala sięgnęli po tytuł najlepszej drużyny Europy w 2016 roku. Kielczanie po drodze odrobili ośmiobramkową stratę, a ostateczny trumf dała im seria rzutów karnych.
– Dla nas tamten finał może być niebezpieczny, bo na pewno zawodnicy z Veszprem będą żądni rewanżu, a takie nastawienie czasami daje ekstrasiłę. Z drugiej strony mogą mieć większą presję wyniku, bo już piąty raz jadą na Final Four, ale jeszcze nigdy nie wygrali – analizuje holenderski biznesmen.
W drugiej parze Barca Lassa zmierzy się z Vardarem Skopje. "Duma Katalonii" rozgrywki w grupie A zakończyła na pierwszy miejscu, odnosząc triumfy nad wszystkimi rywalami, z którymi teraz spotka się w Kolonii, dlatego ten zespół do Niemiec pojedzie w roli faworyta.
– W Final Four wszystko jest możliwe. Każda z drużyn ma po dwadzieścia pięć procent szans. Barcelona z Vardarem będzie grała przeciwko trybunom. Na pewno nasi kibice i fani Veszprem będą pomagać drużynie z Macedonii. Wielu mówi, że Vardar jest najsłabszy, ale proszę popatrzeć na ich skład, na te nazwiska. Barcelonie będzie ciężko. Oni są faworytem, to zobowiązuje i powoduje większą presję – kończy Bertus Servaas.
Mecze półfinałowe zostaną rozegrane w sobotę, 1 czerwca. O godzinie 15.15 na parkiet Lanxess Areny wybiegną szczypiorniści PGE VIVE i Telekomu Veszprem, natomiast o godzinie 18 rozpocznie się mecz Barca Lassa – Vardar Skopje. Pojedynki PGE VIVE w Final Four będą transmitowane na antenie Radia eM Kielce.
ROZMOWA Z BERTUSEM SERVAASEM, PREZESEM PGE VIVE: