SPORT
Remili: Chcę wygrać Ligę Mistrzów. Musiałem mieć pewność co do klubu, trenera i projektu
W poprzednim tygodniu Nedim Remili rozegrał ostatnie spotkanie w Hali Legionów w barwach Paris Saint-Germain. W następnym sezonie założy już koszulkę Łomży Vive. – Kielecka hala wypełniona kibicami to jedna z najbardziej szalonych rzeczy, jakie widziałem w piłce ręcznej – mówi świetny prawy rozgrywający.
Sprowadzenie Nedima Remiliego to jeden z największych, o ile nie największy transfer w historii kieleckiego klubu. Tego zawodnika, mogącego również grać również z powodzeniem na środku rozegrania, w swoich szeregach widziałaby większość czołowych zespołów Europy. Francuz wybrał Łomżę Vive, z którą związał się czteroletnią umową. Negocjacje trały kilka miesięcy.
– Najpierw trener Dujszebajew zadzwonił do mojego menedżera, mówiąc, jak bardzo ceni moją grę oraz że bardzo chciałby ze mną pracować. Potem rozmawialiśmy już bezpośrednio i poczułem pewność. Szybko odpowiedziałem, że również chcę z nim pracować, więc pozostało tylko dogadać formalności. Mam nadzieję, że nasza współpraca potrwa minimum cztery lata. Trener ma świetną renomę w środowisku. Wiem, że to szkoleniowiec pełen pasji i wie, jak rozwijać zespół. Bardzo dużo dobrego mówił mi o nim Viran Morros. Musiałem mieć pewność co do klubu, trenera i projektu. Mój cel to wygrać Ligę Mistrzów – powiedział Nedim Remili, w rozmowie z oficjalną stroną kieleckiego klubu.
Francuz jest niezwykle wszechstronnym zawodnikiem. Na wysokim poziomie gra na środku i prawej stronie rozegrania. Został wybrany najlepszym playmakerem ostatnich igrzyskach olimpijskich w Tokio, gdzie jego kadra sięgnęła po złoto.
– Czasem wolę grać na prawej stronie i zdobyć więcej bramek, a czasem na środku i mieć większy wpływ na grę zespołu. Nie mam jednak preferencji, dla mnie najważniejsze, żebym w ogóle był na parkiecie. To, gdzie, to już problem trenera. Więcej frajdy od zdobycia bramki sprawia mi jednak dobra asysta. Uwielbiam uczucie, kiedy zaplanowana akcja kończy się dokładnie tak, jak chcieliśmy. Jeśli chodzi o środek rozegrania, moim małym atutem może być właśnie leworęczność. To rzadkość w naszym sporcie. Chyba jestem jedynym leworęcznym graczem w historii, który dostał tytuł MVP na tej pozycji w mistrzowskiej imprezie – tłumaczył Nedim Remili.
Leworęczny szczypiornista ma w swoim dorobku kilka medali wielkich imprez. Wciąż nie wygrał jednak Ligi Mistrzów, chociaż z Paris Saint-Germain grał pięć razy w Final4. Teraz ma ostatnią szansę, aby to zrobić.
– Kiedy byłem dzieckiem, to było jedyne trofeum, jakie się dla mnie liczyło. Nie rozumiałem wtedy jeszcze, czym są igrzyska olimpijskie. Najtrudniejszym momentem w karierze były dla mnie kontuzje, których doznałem, mając 20 lat. Pokonanie ich i powrót do gry uważam za swoje duże osiągnięcie. Skupiam się na tym, że to mój ostatni rok w Paryżu i chcę wreszcie wygrać to trofeum. Tak wiele przeżyłem z tą drużyną i wiem, że każdy z nas zasłużył na zwycięstwo. Mam nadzieję, że to właśnie ten rok. Prawdziwa Liga Mistrzów zaczyna się dopiero w play-offach, więc dotychczasowe wyniki bardzo mnie nie martwią – wyjaśnia reprezentant Francji. A jeśli się nie uda?
– To uda się w Kielcach – kwituje zawodnik.