SPORT
Po Wybrzeżu: Trochę nas kosztuje wejście na wysoki rytm
Łomża Vive Kielce znowu potrzebowała trochę czasu, aby wejść na najwyższe obroty. Kiedy to zrobiła, nie dała szans Torus Wybrzeżowi Gdańsk, wygrywając 39:25. – Musimy popracować nad tym faktem – mówi Krzysztof Lijewski, drugi trener kieleckiego zespołu.
Podopieczni Tałanta Dujszebajewa długo nie mogli złapać odpowiedniego rytmu. Po pierwszej połowie prowadzili tylko trzema golami. Po zmianie stron postawili twarde warunki w obronie, z której wyprowadzili szereg kontrataków.
– Trochę nas kosztuje wejście na wysoki rytm gry, potrzebujemy czasu, by wejść na najwyższe obroty. Od samego początku nasza gra wygląda trochę inaczej i musimy nad tym popracować. W takich przypadkach po pierwszej połowie musimy porozmawiać, ustalić kilka faktów i dobrze nastawić się na drugą część meczu – powiedział Krzysztof Lijewski, drugi trener kieleckiego zespołu.
W niedzielę do gry wrócił Alex Dujszebajew. Prawy rozgrywający opuścił ostatnie spotkania z powodu drobnego urazu pleców.
– Mieliśmy cały tydzień, by przygotować się do tego meczu, ale tak nie możemy zaczynać. Chyba za szybko chcieliśmy prowadzić i nie trafialiśmy w bramkę. Po przerwie poprawiliśmy się i myślę, że druga połowa była dużo lepsza. Wiedzieliśmy, że popełniliśmy po prostu za dużo błędów, a gdy zaczęliśmy się lepiej koncentrować, wszystko zaczęło funkcjonować. Ja już bardzo dobrze się czuję, bardzo chciałem wreszcie zagrać po długiej przerwie. Jestem zadowolony, że wygraliśmy – skwitował kapitan Łomży Vive.
Kielczanie rozegrają kolejny mecz w środę. W półfinale Pucharu Polski podejmą u siebie Energę MKS Kalisz.