SPORT
Po Vardarze: Na każdy mecz wychodzimy jak na wojnę. Emocje są normalne
Kapitalne widowisko w niedzielne popołudnie stworzyli szczypiorniści PGE VIVE i Vardaru Skopje. Kielczanie wygrali 31:27, dzięki czemu w tabeli grupy A zrównali się punktami z mistrzem Macedonii oraz FC Barceloną. Na parkiecie Hali Legionów nie zabrakło pięknych bramek, świetnych akcji oraz wielkich emocji, w tym dwóch czerwonych kartek. - W takiej grupie każde spotkanie jest ciężkie. Na każdy mecz wychodzimy jak na wojnę. Emocje, nerwowość są normalne. Przy tym wszystkim musimy zachowywać jednak zimne głowy, bo czerwonych kartek nie chcemy oglądać - mówił obrotowy PGE VIVE, Arciom Karaliok.
Kielczanie świetnie wprowadzili się w mecz i rozpoczęli od szybkiego 3:0. W kolejnych fragmentach dobrą grę dołożyli również przyjezdni. W 14. minucie, za uderzenie Michała Jureckiego w twarz czerwoną kartkę zobaczył lewy rozgrywający Vardaru - Vuco Borozan. Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem gospodarzy 16:15.
Druga część rozpoczęła się od wielkiej awantury. W 35. minucie Alex Dujszebajew po gwizdku odepchnął Daniiła Sziszkariewa, za co został wyrzucony na trybuny. Po trwających dłuższą chwilę gorących rozmowach przy stoliku sędziowskim, PGE VIVE rozpoczęło prawdziwy koncert. Kielczanie szybko wyszli na czterobramkowe prowadzenie, którego nie oddali do samego końca.
- Ograniczyliśmy straty piłek do minimum. Wiadomo, chcielibyśmy w tym elemencie mieć zero. Vardar w poprzednich spotkaniach żył z kontrataków. Do tego doszła walka w obronie i mądre rozgrywanie w ataku pozycyjnym. Oni mieli swoje problemy kadrowe, więc szukaliśmy najsłabszych punktów w ich defensywie - mówił skrzydłowy mistrzów Polski, Mateusz Jachlewski.
Popularny "Siwy" w obronie często pojedynkował się z Dainisem Kristopansem. Łotysz dysponuje niesamowitymi warunkami fizycznymi - mierzy 215 cm i waży ponad 130 kg.
- On ma swoje atuty, ja swoje. Postawiłem na szybkość, chciałem go wyprzedzić swoimi ruchami. Wiadomo, gdybym czekał to by mnie zamiótł - mówił z lekkim uśmiechem Jachlewski.
W kieleckim ataku brylował Luka Cindrić, który zdobył osiem bramek. Chorwat w najtrudniejszych momentach decydował się na znakomite, solowe akcje.
- Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu, bo Vardar jest w świetnej formie. Nie przez przypadek prowadził w grupie. To zwycięstwo jest dla nas ważne, bo chcemy zająć pierwsze miejsce w grupie. Graliśmy świetnie przez całe spotkanie. Chciałem podziękować kibicom za stworzenie znakomitej atmosfery - zaznaczał Cindrić.
Przełomowym momentem niedzielnego spotkania było kilka minut po czerwonej kartce dla Alexa Dujszebajewa. Kielczanie emocje, które wytworzyły się w tej sytuacji, przekuli w bardzo dobrą grę.
- Kiedy zszedł Alex, to oni wyszli z jedynką. Myśleli, że jeśli wyjdą do "Cindry", to nie będzie miał kto grać. Na prawe rozegranie wszedł jednak szybki Blaż Janc, który zmiótł końcówkę. Wytrzymaliśmy. Prowadziliśmy przez cały mecz. Nie zdołali nas przełamać nawet jak dochodzili na jedną bramką. Pokazaliśmy siłę i tym też wygraliśmy - przekonywał skrzydłowy "żółto-biało-niebieskich", Arkadiusz Moryto.
Przed PGE VIVE kolejne bardzo ważne starcie. Kielczanie w środę w PGNiG Superlidze na wyjeździe zmierzą się z Orlenem Wisłą. W Płocku emocji na pewno nie zabraknie.
- Można powiedzieć, że to było przetarcie przed tym spotkaniem. Bardzo się cieszę, że nadeszła ta kolejka, gdzie zagramy z nimi, tym bardziej na ich terenie. Jedziemy tam, aby wygrać. Teraz to nasz najważniejszy cel - zakończył Mateusz Jachlewski.