SPORT
Po Rhein-Neckar: od początku mieliśmy jeden cel
- Jestem zadowolony, że ten mecz jest już za nami. To było fajne widowisko, w którym spotkały się dwie bardzo dobre drużyny. W pierwszej połowie zrobiliśmy za dużo błędów, pozwoliliśmy im wyprowadzić sześć-siedem kontrataków. W końcówce to jednak my wykorzystaliśmy ich techniczne błędy. Całe spotkanie było na styku, na szczęście punkty zostały u nas - powiedział po wygranym 35:32 spotkaniu z Rhein-Neckar Loewen, Tałant Dujszebajew, trener PGE VIVE.
Sobotnie spotkanie lepiej rozpoczęli wicemistrzowie Niemiec, którzy po kilku minutach na swoim koncie mieli pięć bramek przewagi. Kielczanie zdołali jednak wyjść z dołka i na przerwę schodzili przy remisie 17:17. W drugiej części przyjezdni zaczęli grać w ataku systemem "siedem na sześć", co na dziesięć minut przed końcem przyniosło im trzybramkową przewagę - 30:27. Końcówka należała jednak do graczy Tałanta Dujszebajewa, którzy znaleźli sposób na rozmontowanie ataków "Lwów". Kielczanie przechwycili kilka piłek, nie mylili się w swoim rozegraniu, co pozwoliło na odniesienie pierwszego zwycięstwa w sezonie.
- Na początku za dużo chcieliśmy, byliśmy za bardzo zmotywowani, dlatego zabrakło zimnej głowy, nie trafiliśmy kilku sytuacji "jeden na jeden". Z każdą kolejną minutą wyglądało to dużo lepiej. Na początku drugiej połowy zabrakło nam przechwytów, kiedy oni zaczęli grać "siedem na sześć" to był ciężki moment. Myślę, że zagraliśmy zespołowo w końcówce, co dało nam zwycięstwo - wyjaśniał rozgrywający kieleckiej drużyny, Alex Dujszebajew.
- Zaczęliśmy źle, ale od początku bardzo chcieliśmy wygrać. Potrzebowaliśmy tych dwóch punktów. Nawet jak po kwadransie drugiej połowy przegrywaliśmy trzema bramkami, myśleliśmy tylko o zwycięstwie. Mieliśmy jeden cel. Byliśmy skoncentrowani, alby walczyć o korzystny wynik do końca - przekonywał skrzydłowy PGE VIVE, Blaż Janc.
W nerwowej końcówce spotkania ciężar gry ofensywnej na swoje barki wzięli Alex Dujszebajew i powracający po kontuzji, Luka Cindrić.
- W końcowym fragmencie meczu super zawodnicy zawsze muszą wziąć na siebie odpowiedzialność. Schmid zagrał kapitalny mecz, ale grał cały czas i tego odpoczynku mu w końcówce zabrakło, popełnił błędy. Ja razem z Luką dobrze zagraliśmy z całą drużyną. To dało nam dwa punkty - przyznawał starszy syn Tałanta Dujszebajewa.
- Każdy widział ile dał nam Luka. Bardzo ciężko grać bez nominalnego środkowego. On pokazał swoje umiejętności. Udowodnił, że zalicza się do światowej czołówki na swojej pozycji. Musimy też podziękować kibicom, którzy stworzyli fajną atmosferę i byli z nami przez sześćdziesiąt minut - zakończył Blaż Janc.
PGE VIVE po dwóch kolejkach razem z Rhein-Neckar, Barceloną i Veszprem na swoim koncie ma dwa punkty. Z kompletem "oczek" prowadzą Vardar Skopje i Mieszkow Brześć. Kielczanie w przyszłą niedzielę na wyjeździe zmierzą się z obrońcą tytułu - Montpellier.