SPORT
Po Pogoni: założyliśmy sobie rzucenie pięćdziesięciu bramek, konsekwencje nie zostaną wyciągnięte
Szczypiorniści PGE VIVE we wtorkowy wieczór w Hali Legionów urządzili sobie prawdziwy festiwal strzelecki pokonując Sandrę Spa Pogoń Szczecin 48:29. - Podeszliśmy do tego spotkania z pełną koncentracją, chcieliśmy wygrać wysoko, jak najmniejszym nakładem sił i co najważniejsze bez kontuzji. To nam się udało - mówił skrzydłowy kieleckiej drużyny, Mateusz Jachlewski.
Podopieczni Tałanta Dujszebajewa w starciu z "Portowcami" mieli bardzo dużą szansę, aby przełamać barierę pięćdziesięciu bramek, a nawet pobić swój rekord strzelecki w najwyższej klasie rozgrywkowej. Kielecki zespół 3 marca 2011 roku pokonał przed własną publicznością GSPR Gorzów Wielkopolski 51:29.
- W drugiej połowie, jako druga zmiana piętnastominutowa, założyliśmy sobie, że rzucimy pięćdziesiąt bramek. Ta sztuka nie udała nam się. Konsekwencje jednak nie zostaną wyciągnięte - żartował Jachlewski.
- Możemy być zadowoleni z wyniku i tego, że nic się nie stało. Luka Cindrić po dłuższej przerwie mógł złapać trochę rytmu. Do tego Daniel i Arek Moryto mogli zagrać po sześćdziesiąt minut dając odpocząć starszym zawodnikom przed bardzo ważnym meczem w Montpellier - wyjaśniał trener Tałant Dujszebajew.
W kadrze na mecz z Pogonią zabrakło serbskiego bramkarza PGE VIVE, Władimira Cupary.
- Ma trochę naciągnięty mięsień przywodziciel. To nic poważnego, ale nie chcieliśmy ryzykować. Miłosz przyszedł i zagrał - wyjaśniał szkoleniowiec mistrzów Polski.