Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

SPORT

PGE VIVE staje arcytrudnym wyzwaniem. „Jeden za drugiego na parkiecie musi chcieć umrzeć”  

piątek, 27 kwietnia 2018 09:36 / Autor: Damian Wysocki
PGE VIVE staje arcytrudnym wyzwaniem. „Jeden za drugiego na parkiecie musi chcieć umrzeć”  
PGE VIVE staje arcytrudnym wyzwaniem. „Jeden za drugiego na parkiecie musi chcieć umrzeć”  
Damian Wysocki
Damian Wysocki

Szczypiorniści PGE VIVE stają przed jednym z najtrudniejszych wyzwań w historii klubu. Kielczanie, aby spełnić marzenia o występie w Final Four, muszą odrobić sześciobramkową stratę do Paris Saint Germain. - Nikt tego nie dokonał na wyjeździe? Na wszystko w życiu przychodzi czas. W piłce ręcznej sześć bramek to pięć minut gry, my mamy na to całą godzinę - mówi rozgrywający PGE VIVE, Dean Bombac.

Mistrzowie Polski przed tygodniem w Hali Legionów przegrali  28:34. Taki wynik jest efektem bardzo słabej pierwszej połowy. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa po trzydziestu minutach do PSG tracili aż dwanaście bramek.  Druga część była w ich wykonaniu była zdecydowanie lepsza, ale udało się odrobić połowę straty.

- Pierwsza połowa była bardzo zła. Nie ma wątpliwości. Graliśmy słabo w obronie, nie pomagaliśmy naszym bramkarzom. Atak był lepszy, ale Omeyer był jeszcze lepszy - analizował Dean Bombac.  

Kielczanie, aby mieć realne szanse na wygranie siedmioma golami lub sześcioma (pod warunkiem, że rzucą więcej niż 34 gole) muszą wspiąć się na wyżyny swoich możliwości.       

- W drugiej połowie odrobiliśmy sześć bramek. Dlaczego teraz nie mielibyśmy zrobić tego w Paryżu - zastanawiał się Blaż Janc. - Aby tego dokonać musimy rozegrać perfekcyjne spotkanie. Mamy szansę i musimy walczyć do końca - przekonywał słoweński skrzydłowy.

Szczypiorniści PGE VIVE są pozytywnie nastawieni przed rewanżem. W czwartek, podczas ostatniego treningu przed wylotem do Paryża, w Hali Legionów dostali dodatkowe wparcie od najbardziej zagorzałych fanów.

- Musimy być optymistami. Jeśli nimi nie będziemy, to lepiej jak zostaniemy w Kielcach, a Paryż wygra walkowerem 10:0. Wtedy moglibyśmy się skupić na rozgrywkach w Polsce. Musimy patrzeć pozytywnie, bo inaczej nie możemy wygrać spotkania - zaznaczał Dean Bombac.  

W pierwszym spotkaniu kilka wątpliwych decyzji podjęła niedoświadczona para sędziowska z Czarnogóry. Przed rewanżem w Paryżu również można mieć wątpliwości, co do arbitrów. Rozjemcami tego spotkania będą bowiem Macedończycy: Sławe Nikołow i Gjorgji Naczewski.

- O sędziach jest ciężko się wypowiadać. Nie możemy powiedzieć, że przez nich przegraliśmy. Mimo, że robili błędy przeciwko nam, to my daliśmy im do tego możliwość. To jest sport, taka jest piłka ręczna. Musimy uwierzyć. Być wszyscy razem. Jeden za drugiego na parkiecie musi chcieć umrzeć. Tym musimy żyć. Walczyć na sto procent i zobaczymy, co będzie - zakończył Bombac.

Sobotni mecz w Paryżu rozpocznie się o godz. 17.30.

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO