SPORT
Paczkowski: Nie mam żadnych wątpliwości, że zrobiłem jak trzeba
– Gdybym miał powtórzyć decyzję o rozwiązaniu kontraktu na Białorusi dziesięć razy, to zawsze byłaby taka sama. Nie mam żadnych wątpliwości, że zrobiłem jak trzeba – mówi Paweł Paczkowski, który wrócił do Łomży Vive Kielce.
Kilka dni temu 29-latek rozwiązał kontrakt z Mieszkowem Brześć, do którego był wypożyczony z mistrza Polski. Prawy rozgrywający nie chciał grać w kraju, którego reżim popiera zbrodnicze działania Władimira Putina.
– Nie podobało mi się to, co dzieje się na świecie; i to jaki wpływ na te wydarzenia ma kraj, w którym się znajdowałem. Klub zachowywał się źle po wybuchu wojny. Nie chcę wchodzić w szczegóły. Zostały złożone obietnice, które nie miały pokrycia w rzeczywistości – tłumaczy Paweł Paczkowski.
Były reprezentant Polski musiał pójść na ustępstwa przy rozwiązaniu umowy, która obowiązywała do końca czerwca przyszłego roku.
– Nie stwarzano mi dużych problemów. Jestem tylko trochę stratny finansowo. Spakowałem się w dwa dni i wyjechałem. Nastroje w Białorusi były smutne. Wiele osób pytało mnie, czy nie udałoby mi się zorganizować jakiejś wizy. Wielu ludzi chce stamtąd emigrować. Ludzie, którzy oglądają więcej niż media reżimowe byli zawiedzeni i źli – wyjaśnia leworęczny szczypiornista, który nie ma wątpliwości do słuszności swojej decyzji.
– Gdybym miał ją powtórzyć dziesięć razy, to zawsze byłaby taka sama. Nie mam żadnych wątpliwości, że zrobiłem jak trzeba.
Paweł Paczkowski wrócił do Łomży Vive. Pozwoliło na to specjalne okienko transferowe Związku Piłki Ręcznej w Polsce. 29-latek będzie mógł grać również w Lidze Mistrzów. Ponownie w żółtej koszulce powinien zaprezentować się w sobotę w wyjazdowym meczu z MMTS-em Kwidzyn.
– Cieszę się z powrotu. Wydaję mi się, że będę już do dyspozycji sztabu szkoleniowego. Psychicznie i emocjonalnie jestem gotowy, podobnie fizycznie. Przynajmniej po tym, co czułem w poprzednim tygodniu – tłumaczy popularny „Paczas”.
Paweł Paczkowski będzie jedynym zawodnikiem w kadrze Łomży Vive, który pamięta zwycięstwo w Lidze Mistrzów z 2016 roku. Prezes Bertus Servaas napisał, że może być swego rodzaju „talizmanem”.
– Byłoby fajnie. To jednak roszczeniowe życzenie. Każdy nagina rzeczywistość do stopnia, w którym chciałby ją nagiąć. Myślę, że wszyscy chcieliby powtórzyć 2016 rok. Przed nami dużo ciężkiej pracy i spotkań, aby do tego doszło. Na pewno nie jestem żadnym talizmanem, bo nie wierzę w takie rzeczy. Jeśliby się nam udało, to jestem w stanie uwierzyć – wyjaśnia prawy rozgrywający, który częściej będzie grał jednak na skrzydle, gdzie odciąży Arkadiusza Morytę. Sigvaldi Gudjonsson dochodzi do formy po operacji ścięgna Achillesa.
– Przygotowuję się do gry na prawym rozegraniu i skrzydle. Bardziej do tej drugiej pozycji. Postaram się wypełnić swoją rolę i grać najlepiej jak potrafię – kwituje Paweł Paczkowski.
Sobotni mecz w Kwidzynie rozpocznie się o godz. 17.