SPORT
Niespotykany karny Moryty. „Chyba arbiter chciał popisać się znajomością przepisów”
Arkadiusz Moryto, prawoskrzydłowy Łomży Vive Kielce, nie ma w ostatnim czasie szczęścia do rzutów karnych. – Dobrze, że teraz nikogo nie trafiłem – żartuje wychowanek Kusego Kraków.
W spotkaniach z Paris Saint-Germain i Orlenem Wisłą Płock obejrzał czerwone kartki za rzuty na głowę bramkarzy. W sobotnim pojedynku z MMTS-em Kwidzyn jedna z jego „siódemek” miała kuriozalny przebieg. Na początku spotkania 25-latek nie zdołał nawet oddać rzutu na bramkę, bo sędzia dopatrzył się jego błędu.
– Arbiter chciał się chyba popisać znajomością przepisów. Jeszcze nie postawiłem nogi do rzutu, przed tym kozłowałem. Tak robię zawsze. Sędzia widocznie uznał, że jestem gotowy do rzucania i zabrał mi piłkę pod pretekstem tego, że skozłowałem ją już po gwizdku – wyjaśnia Arkadiusz Moryto.
Teraz Łomżę Vive czeka dwumecz 1/8 finału Ligi Mistrzów z HBC Nantes. Pierwsze spotkanie we Francji odbędzie się w środę o godz. 20.45.