SPORT
Marginesu błędu już nie ma. Korona podejmuje Raków
Szanse Korony Kielce na utrzymanie w PKO Ekstraklasie są coraz mniejsze. Aby je przedłużyć, "żółto-czerwoni" muszą pokonać we wtorek przed własną publicznością Raków Częstochowa. – Ostatnio padliśmy na deski. Teraz musimy być silniejsi i stawić czoła wyzwaniu – przekonuje Maciej Bartoszek, trener kieleckiej drużyny.
Korona rozpoczęła zmagania w rundzie finałowej od wyjazdowej porażki z Górnikiem Zabrze. Mimo słabej pierwszej połowy, kielczanie na dziesięć minut przed końcem prowadzili 2:1. Po koszmarnej końcówce przegrali jednak 2:3.
– Jesteśmy źli, przybici, mega zdenerwowani. Padliśmy na deski. Najważniejsze, żebyśmy podnieśli się w najbliższym spotkaniu. Finał ostatniego meczu mocno nas zabolał. Pogubiliśmy się taktycznie. Wkradł się totalny chaos, nad którym trudno było zapanować zza linii. Wcześniej, w dziesięciu potrafiliśmy grać fajną piłkę. W ostatnich dziesięciu minutach część zawodników chciała bronić wyniku, a część jeszcze atakować. To było słabe – wyjaśnia przyczyny ostatniej porażki szkoleniowiec kieleckiego klubu.
Na szczęście potknięcia Korony nie wykorzystała Wisła Kraków, która mogła odskoczyć od niej już na osiem punktów. "Biała Gwiazda" przegrała jednak z Rakowem Częstochowa 1:3. Korona do utrzymania potrzebuje niemal samych zwycięstw. Taki ciężar nie wpływa pozytywnie na zawodników, o czym przekonaliśmy się w pierwszej połowie spotkania w Zabrzu, kiedy w ich grze pojawiło się sporo nerwowości.
– Nie wyobrażam sobie, aby zabrakło nam determinacji. Jeśli tak będzie, to możemy kończyć sezon i pakować się. Zawodnicy są zmotywowani. Kaliber tych meczów jest bardzo duży, do tego nie mamy marginesu błędu. To powoduje paraliż, wkrada się nerwowość, co przejawia się w wielu fazach meczu prostymi stratami. To pokazuje, że tym graczom zależy. Gdyby tego nie było, to wszystko wyglądałoby inaczej. Nie można powiedzieć, że im nie zależy – tłumaczy szkoleniowiec kieleckiego klubu.
W ostatnich spotkaniach zawodnicy Korony łapią bardzo dużo kartek. W najbliższym spotkaniu z powodu zawieszenia nie zagrają Jakub Żubrowski i Marcin Cebula. Drugi z nich w Zabrzu otrzymał bezpośrednią czerwoną kartkę za niesportowe zachowanie.
– Często pojawia się rozgoryczenie i bezradność wobec pewnych wydarzeń. Emocje biorą górę, jednak musimy je opanować. Teraz brak Marcina jest dla nas dużym osłabieniem. Mamy jednak plan na Raków, nad którym nie chciałbym się rozwodzić. Nie zostało nam zbyt dużo czasu, ale mamy jasno określony cel – przekonuje szkoleniowiec "żółto-czerwonych".
– Wierzę w utrzymanie. W ostatnich trzech meczach zabrakło nam trochę szczęścia. Jako zawodnicy musimy być odpowiedzialni za stracone gole. Jestem kapitanem. Teraz zrobię to, co przed każdym meczem. Mogę zagwarantować, że każdy do końca będzie dawał z siebie maksimum – wyjaśnia Adnan Kovacević, środkowy obrońca "żółto-czerwonych".
Wtorkowy mecz Korona – Raków na Suzuki Arenie rozpocznie się o godz. 18 i będzie w całości transmitowany na naszej antenie.