SPORT
Lijewski: Zrobimy wszystko, aby Arciom i Michał byli z nami w Kolonii
Barlinek Industria Kielce drugi raz z rzędu musiał przełknął gorycz porażki w finale Pucharu Polski. W sobotę przegrał w Kaliszu z Orlenem Wisłą 25:30. – Mecz był zupełnie inny, niż ten w Tarnowie. Chłopaki walczyli jak lwy, mimo przeciwności – powiedział Krzysztof Lijewski, drugi trener Barlinka Industrii.
Kielczanie dobrze zaczęli. Po kwadransie mieli trzy bramki przewagi. Później coś w ich grze się zacięło. Do tego doszły kontuzje Arcioma Karalioka i Michała Olejniczaka. Czerwoną kartkę obejrzał Miguel Sanchez. Płock zdecydowanie odskoczył w samej końcówce.
– Pierwsza połowa była niezła z naszej strony. Do 20. minuty wszystko było w porządku. Później coś się zacięło, a przeciwnicy odskoczyli. Złapali wiatr w żagle. W drugiej części za łatwo otworzyliśmy środek. Korygowaliśmy to. Wypadli jednak Arciom i Michał. Później czerwoną kartkę dostał Miguel, więc mieliśmy ograniczoną rotację w obronie – wyjaśniał Krzysztof Lijewski.
Sobotnie spotkanie było brzydkie. Sędziowie z Rzeszowa często przerywali akcje, pokazywali dużo kar. Aż dziewięć dla Barlinka Industrii, przy pięciu dla Orlenu Wisły.
– Chłopaki walczyli jak lwy. Zostawili sporo serca na boisku. Podjęliśmy walkę. Musimy zastanowić się, czy przed takim ważnym spotkaniem też nie pisać skargi na sędziów i straszyć kogoś sądem. Widać czasami to przynosi efekt. Oczywiście nasz klub nie będzie tego robił, bo mamy klasę. Niesmak jednak pozostał – tłumaczył asystent Tałanta Dujszebajewa.
Wynik finału jest sprawą drugorzędną wobec kontuzji Arcioma Karalioka i Michała Olejniczaka. Sztab medyczny zrobi wszystko, aby obaj byli gotowi na Final4.
– Nie dramatyzujmy. Skręcenia są bolesne, ale mamy nadzieję, że nie będą to poważne urazy. Od razu w niedzielę zostaną poddani badaniu rezonansem magnetycznym. Później szybka rehabilitacja. Oni są dla nas jak złoto. Zrobimy wszystko, aby byli z nami w Kolonii. To walczaki. Jeśli będzie cień szansy, to go wykorzystają – skwitował Krzysztof Lijewski.