Lijewski: Rywale grali na granicy faulu. Przekonaliśmy się, co to znaczy "ósmy" zawodnik

Kielczanie zaliczyli falstart w zmaganiach grupowych Ligi Mistrzów. W czwartek przegrali z mistrzem Rumunii 29:32. Gospodarze prowadzili do przerwy 16:12. W drugiej części podopieczni Tałanta Dujszebajewa złapali kontakt, jednak końcówka ponownie należała do graczy Xaviego Pascuala.

– Po części zdecydowała pierwsza połowa. Gospodarze rozpoczęli lepiej. Grali agresywnie w obronie i zdecydowanie w ataku pozycyjnym. W drugiej części rzuciliśmy wszystko, co najlepsze. Wydawało się, że przerwiemy impas, ale oni wrzucili wyższy bieg – wyjaśniał Krzysztof Lijewski.

W czwartek kapitalną atmosferę w małej hali w Bukareszcie stworzyli kibice.

– Wszyscy czekali na powrót kibiców. Przekonaliśmy się, co znaczy ósmy zawodnik. Wydaje mi się, że byliśmy na to przygotowani. Wiedzieliśmy, że będzie kocioł. To jest Liga Mistrzów. Po tej pandemii, fani będą jeszcze bardziej w każdej hali – tłumaczył drugi trener Łomży Vive.

Wielkie zawody rozegrał Raul Nantes, który zdobył 11 bramek przy stuprocentowej skuteczności. Całościowo atak gospodarzy był rozłożony jednak na kilku zawodników.

– Nie wydaje mi się, że zagrali cudowne zagrywki. Zmieniali system gry. Grali bardzo agresywnie. Czasami na granicy brutalności. Sędziowie im na to pozwalali, więc tak było do końca – skwitował Krzysztof Lijewski.

Łomża Vive poszuka pierwszych punktów w przyszły czwartek, kiedy zmierzy się w Hali Legionów z Telekomem Veszprem.