SPORT
Lijewski: przed każdym meczem dostaję suplementy, które pozwalają zapomnieć o bólu
Krzysztof Lijewski i Julen Aginagalde to zawodnicy, którzy w obecnej kadrze PGE VIVE mają największy staż, jeśli chodzi o grę w Final Four. Dla byłego reprezentanta Polski będzie to piąty występ w Kolonii, natomiast dla Hiszpana szósty. – Bagaż doświadczenia jest po mojej stronie. Jeśli jakiś młodszy kolega będzie potrzebował rady, to na pewno mu jej udzielę. Jeszcze żaden nie przyszedł, więc musimy poczekać do soboty – żartuje popularny "Lijek".
Krzysztof Lijewski do gry wrócił dopiero na najważniejsze mecze tego sezonu. Wcześniej przez kilka tygodni zmagał się z urazem lewej dłoni. Prawy rozgrywający na początku pomagał tylko w obronie, a w ostatnich finałowych starciach z Orlenem Wisłą grał również w ataku.
– Jeszcze nie do końca jest dobrze. Czasami ręka doskwiera, nie czuje się najlepiej. Nie szukam jednak wymówek, bo to koniec sezonu. Mamy lekarza, który opiekuje się nami. Przed każdym meczem dostaję suplementy, które pozwalają zapomnieć o bólu – wyjaśnia Krzysztof Lijewski.
PGE VIVE już zrealizowało swoje główne cele na ten sezon. Kielczanie do Kolonii jadą bez większej presji. Ta będzie ciążyła na szczypiornistach Barcelony i Veszprem, którzy są faworytami meczów półfinałowych. W ostatnich edycjach Final4 wygrywały jednak drużyny z drugiego planu.
– Jeżeli ktoś jest murowanym faworytem, to ma do dźwignięcia ciężki plecak. Czasami te drużyny nie wytrzymują presji. Kiedy nie ma tego ciśnienia, to można grać na luzie. Nie towarzyszy dyskomfort psychiczny – wtedy wychodzi więcej. Fajnie jakby teraz też utrzymała się tendencja do zwycięstw drużyn z drugiego planu. W tym sezonie pokazaliśmy już, że potrafimy wygrywać. Jeśli dopisze nam zdrowie i łut szczęścia to może być fajnie. Nie jesteśmy faworytem, ale nie mamy też nic do stracenia. Obrona dwóch pucharów w Polsce została wykonana. Teraz jedziemy nie tylko pobawić sie piłką ręczną, ale jak się uda, to wygrać – przekonuje doświadczony prawy rozgrywający.
Dla dziewięciu zawodników z kadry PGE VIVE tegoroczne Final4 będzie debiutem. Lanxess Arena, cała otoczka wydarzenie na wielu robi niesamowite wrażenie, czasami nawet paraliżuje.
– Wszystko pokaże czas. Każdy inaczej reaguje na sytuacje stresowe. Jesteśmy tylko ludźmi. Możemy z tym ciśnieniem sobie porazić lepiej, czasami gorzej. Ci młodzi już pokazali w poprzednich meczach, że wytrzymują. Skoro to robili, to dlaczego nie mają tego powtórzyć teraz – podkreśla Krzysztof Lijewski.
PGE VIVE w sobotę w półfinale Ligi Mistrzów zmierzy się z Telekomem Veszprem. To spotkanie rozpocznie się o godz. 15.15 i będzie w całości transmitowane na naszej antenie. W drugiej parze Barca Lassa zagra z Vardarem Skopje (godz. 18).