SPORT
Lijewski: nie pamiętam kiedy na twarzach moich kolegów było widać takie skupienie
Szczypiorniści PGE VIVE po raz ósmy z rzędu i szesnasty w historii sięgnęli po tytuł najlepszej drużyny w Polsce. Kielczanie w sobotnim rewanżu finału PGNiG Superligi w Hali Legionów wygrali 32:25. – Po dwumeczu z Paryżem towarzyszyło nam dużo emocji. Można powiedzieć, że forma delikatnie siadła. Było ciężko, ale ten finał pokazał charakter drużyny. Czapki z głów przed chłopakami – powiedział po końcowej syrenie Uros Zorman, drugi trener "żółto-biało-niebieskich".
PGE VIVE od początku sobotniego spotkania dyktowało warunki na parkiecie. Kielczanie szybko wypracowali w miarę bezpieczną przewagę, którą zdecydowanie powiększyli w końcowych minutach.
– Byliśmy bardzo skoncentrowani. Nie pamiętam kiedy na twarzach moich kolegów widziałem takie skupienie. Sfokusowaliśmy się na celu. Płock w pierwszym spotkaniu postawił twarde warunki, zawiesił wysoko poprzeczkę. Tutaj musieliśmy rzucić to, co najlepsze. Trzeba pochwalić przeciwników, bo pod wodzą Xaviera Sabate grają bardzo dobrze, a w następnym sezonie będą tylko mocniejsi – wyjaśniał Krzysztof Lijewski, prawy rozgrywający PGE VIVE.
Kielczanie nie kończą jeszcze sezonu. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa w przyszły weekend po raz czwarty w historii zagrają w Final Four Ligi Mistrzów. "Żółto-biało-niebiescy" w sobotnim półfinale zmierzą się z Telekomem Veszprem.
– Jak to mówimy w Słowenii, to jest taka śmietanka na torcie. Największa presja już za nami. Pokazaliśmy charakter. W Kolonii zaprezentujemy naszą najlepszą piłkę ręczną – przekonuje Uros Zorman.