Słuchaj nas: Kielce 107,9 FM | Busko-Zdrój 91,8 FM | Święty Krzyż 91,3 | Włoszczowa 94,4
Szukaj Facebook Twitter Youtube
Radio eM

SPORT

Lijewski: Emocje trzymam w sobie. To był dla mnie wzruszający moment

niedziela, 30 maja 2021 23:57 / Autor: Damian Wysocki
Lijewski: Emocje trzymam w sobie. To był dla mnie wzruszający moment
Lijewski: Emocje trzymam w sobie. To był dla mnie wzruszający moment
Damian Wysocki
Damian Wysocki

– Grasz tak, jak pozwala ci przeciwnik. Dla drużyny z Tanowa sam awans do finału był wielkim sukcesem. Presja ciążyła na nas. Cieszymy się, że ją znowu dźwignęliśmy w taki sposób – powiedział Krzysztof Lijewski, grający drugi trener Łomży Vive Kielce, po zdobyciu siedemnastego w historii klubu Pucharu Polski.

Niedzielny finał w Kaliszu miał jednostronny przebieg. Łomża Vive wygrała 42:20. Dominowała od początku do końca. Mecz był jednak wyjątkowy dla popularnego „Lijka”, który kończy swoją zawodniczą karierę.

– Emocje trzymam w sobie. Jeszcze to do mnie nie dociera. To mój ósmy puchar. Jestem dumny, że znowu wygraliśmy. Historia pamięta tylko zwycięzców, nie finalistów – przyznał doświadczony prawy rozgrywający, który w niedzielę był kapitanem zespołu. To on jako pierwszy podniósł puchar.

– Ustaliliśmy to grubo przed finałem. Tałant zaproponował to już w lutym albo w marcu. Oczywiście pod warunkiem, że wygramy. Zgodziła się na to cała drużyna. To był wzruszający moment, bo nigdy nie miałem przyjemności odbierania trofeum jako pierwszy – wyjaśniał leworęczny szczypiornista.

W niedzielę Łomża Vive musiała radzić sobie bez zawieszonego Tałanta Dujszebajewa. Formalnie za prowadzenie zespołu odpowiadał Krzysztof Lijewski oraz Tomasz Błaszkiewicz – trener bramkarzy kieleckiego klubu, który samodzielnie pracuje z pierwszoligowym AZS-em UJK.

– Jak na debiut z tyloma trenerami, ułożyło się bardzo dobrze. Tomek Błaszkiewicz delikatnie stresował się przed spotkaniem. Poradził sobie bardzo dobrze. Komunikacja na linii naszej trójki wyglądała jak trzeba. Nie było sytuacji, w której nie mogliśmy się nie dogadać. Nie testowaliśmy tego wcześniej. Wszystko wyszło na żywym organizmie. Swojego generała mieliśmy na trybunach, ale poradziliśmy sobie w odpowiedni sposób – wyjaśniał Krzysztof Lijewski.

– Zespół był tak ustawiony, że jego prowadzenie było formalnością. Trener Dujszebajew spędził dużo czasu, aby przygotować każdą akcję i wszystkie zmiany. Trzeba było dopilnować rotacji. Czasy brałem dla bezpieczeństwa, aby wymienić zawodników. Stres był ogromny. Pracuje przede wszystkim z bramkarzami. Jestem z tyłu. Na świeczniku jest więcej emocji, aby nie popełnić żadnego błędu. Chłopaki dokładnie wiedzieli co mają grać. Dla mnie był stres, dla nich formalność – tłumaczył Tomasz Błaszkiewicz.

Łomża Vive w środę powinna przypieczętować osiemnaste mistrzostwo Polski. Jej rywalem na wyjeździe będzie Stal Mielec. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa zamkną sezon w niedzielę domowym starciem z Orlen Wisłą Płock. 

Nowy numer!

Zapraszamy do nas

Zgłoś news
POSŁUCHAJ
WIDEO