SPORT
Lettieri o Arweladze: Ma duży potencjał. Mógłby jeszcze więcej, gdyby miał większą wolę pokazania swoich umiejętności
Wato Arweladze w niektórych meczach poprzedniego sezonu pokazał, że drzemią w nim spore możliwości. Gruzin nie zanotował jednak dobrego początku nowych rozgrywek. Szczególnie po spotkaniu z Legią spadła na niego spora fala krytyki. – Nie do końca to rozumiem. Zgodzę się, nie prezentuje super wysokiej formy i nie gra bezbłędnie, ale to jest zawodnik, który ma dwadzieścia lat – mówi Gino Lettieri, trener Korony Kielce.
– Na tę chwilę, w Koronie nie widać takich zawodników, którzy są w tym wieku i prezentują takie umiejętności jak on. Oczekuję jednak od niego zdecydowanie więcej – uzupełnia włoski szkoleniowiec.
Wato Arweladze we wspomnianym spotkaniu z Legią grał beznadziejnie. Przez jego niepotrzebną zabawę przy linii bocznej, rywale zdobyli gola. W ofensywnie zbyt często wdawał się w dryblingi, zamiast szybciej wymieniać piłkę i dostrzegać lepiej ustawionych kolegów. Kilka dni później, Gruzin wystąpił w wewnętrznym meczu zawodników pierwszego zespołu i rezerw. Znowu często grał nonszalancko.
Po pierwszej z czterech trzydziestominutowych tercji trener Gino Lettieri zwrócił mu uwagę w zdecydowany sposób. – Ile potrzebujesz kontaktów z piłką? Zastanów się czy grasz w piłkę, czy na playstation – mówił stanowczym tonem Włoch. Reprymenda podziałała, a Arweladze dostał kolejną szansę w spotkaniu z Cracovią.
– Zgodzę się, że przeciwko Legii nie grał dobrze. Jednak w meczu w Krakowie brał udział niemal we wszystkich akcjach, po których stworzyliśmy zagrożenie. Ma duży potencjał. Mógłby jeszcze więcej, gdyby miał jeszcze większą wolę pokazania swoich umiejętności – przekonuje Gino Lettieri.
Od tego sezonu asystentami włoskiego szkoleniowca są Gruzini: Micheil Sadżaia i Wachtang Iagoraszwili. Ich obecność może pomóc w rozwoju talentu Wato Arweladze.
– Oni są dla niego bardziej surowi ode mnie. Zależy im nie tylko na tym, aby grał dobrze u nas w zespole, ale też pomagał ich reprezentacji. Wato więcej uwag zbiera od nich niż ode mnie – wyjaśnia Lettieri.