SPORT
Kulesz: to jest kosmos
– To jest kosmos. Trudno znaleźć jakieś słowa, aby opisać to, co czuje się po takim meczu. Wszyscy jesteśmy pod niebem. Dziękujemy kibicom, bo stworzyli kapitalną atmosferę. W swoim życiu czegoś takiego jeszcze nie przeżyłem – mówił Uładzisłau Kulesz, rozgrywający PGE VIVE, po kapitalnym zwycięstwie nad Paris Saint Germain w pierwszym spotkaniu ćwierćfinału Ligi Mistrzów.
"Żółto-biało-niebiescy" rozegrali kapitalne sześćdziesiąt minut. Już po pierwszej połowie prowadzili różnicą pięciu trafień (17:12), w drugiej podwoili swoją zaliczkę i finalnie zwyciężyli 34:24. Podopiecznym Tałanta Dujszebajewa w sobotę wychodziło niemal wszystko.
– Uzyskaliśmy niespodziewaną przewagę, ale wiemy, że za tydzień będzie bardzo ciężko. W piłce ręcznej wszystko może szybko się zmieni. Graliśmy dobrze, ale też mieliśmy sporo szczęścia. Sześć-siedem razy piłka odbijała się od poprzeczki lub ją zbieraliśmy. Prowadzimy na przerwie, ale mamy olbrzymi szacunek do przeciwnika. PSG, obok Barcelony, to obecnie najlepsza drużyna. Jeszcze nie mamy nic do świętowania – mówił na pomeczowej konferencji, Tałant Dujszebajew, trener mistrza Polski.
– Możemy chwilę poświętować, ale szybko musimy zejść na ziemię i do rewanżu przystąpić z chłodną głową. W tym spotkaniu wychodziły nam niemal wszystkie założenia. Kluczem była obrona 5-1, której nie stosowaliśmy przez cały sezon. To ich zaskoczyło. Paryż miał trudności w ataku pozycyjnym. Sami ograniczyliśmy do minimum błędy indywidualne. Nie mieli szans na kontrataki – tłumaczył Mateusz Jachlewski, skrzydłowy kieleckiego zespołu.
PGE VIVE jest jedną nogą w Final Four. Kielczanie do rewanżu przystąpią z największą przewagą ze wszystkich par tegorocznych rozgrywek.
– Na razie niech kibice nie rezerwują biletów do Kolonii. Niech lepiej zrobią to do Paryża i tam nas wspierają – zakończył Jachlewski.
Rewanż w stolicy Francji zostanie rozegrany w niedzielę, 5 maja o godz. 17.00.