SPORT
Korona przegrała we Wrocławiu i jest coraz dalej od utrzymania
Sytuacja Korony Kielce w tabeli PKO Ekstraklasy jest coraz trudniejsza. W środowym meczu 25. kolejki, "żółto-czerwoni" przegrali na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław 1:2, a ich strata do bezpiecznej lokaty wynosi już siedem punktów.
Pierwsza połowa przebiegła pod znakiem wolnej gry i niedokładnych zagrań. Oba zespoły miały problemy z wymienieniem kilku podań bliżej "szesnastki" rywala. Sytuacje jednak się pojawiły.
W 10. minucie Denis Łabojko posłał długą piłkę z głębi pola do Przemysława Płachety. Skrzydłowy oddał strzał z linii pola karnego, ale prosto w Marka Kozioła. Kwadrans później Dino Stiglec dośrodkował z lewej strony na długi słupek, gdzie dobrze odnalazł się Michał Chrapek. Środkowy pomocnik wrocławian uderzył obok bramki.
W 41. minucie w końcu zagrożenie stworzyła Korona. Petteri Forsell zagrał górną piłkę do wbiegającego w pole karne Grzegorza Szymusika. Boczny obrońca oddał sprytny strzał głową, ale futbolówka nie wylądowała w siatce.
Odpowiedź Śląska była bardzo mocna. W 44. minucie Lubambo Musonda napędził akcję na prawej stronie boiska. Zambijczyk posłał płaską piłkę w pole karne do idealnie nabiegającego Przemysława Płachety. 21-latek nie zmarnował wybornej szansy i wyprowadził gospodarzy na prowadzenie ładnym plasowanym strzałem tuż przy słupku.
Przed spotkaniem sporym zaskoczeniem była obecność Urosa Djuranovicia w kadrze meczowej. Jeszcze większym wprowadzenie go na boisko w przerwie spotkania w miejsce Mateja Puczki. Przypomnijmy: Czarnogórzec po okresie przygotowawczym został odsunięty od treningów z pierwszą drużyną i dostał wolną rękę w poszukiwaniu nowego klubu.
Widocznie ostatnio wrócił do łask i szybko przypomniał o sobie kibicom. W 50. minucie zaliczył udane dośrodkowanie z prawej strony boiska na dłuższy słupek, gdzie odnalazł się niepilnowany Erik Pacinda. Słowak uderzył z pierwszej piłki, ale świetną interwencją zatrzymał go Matus Putnocky, którego dobrze asekurował Mark Tomas.
Kilka chwil później znowu w roli głównej był Uros Djuranović. Po dośrodkowaniu Petteriego Forsella z rzutu rożnego, oddał sprytny strzał z głowy. Piłka trafiła w słupek.
W 65. minucie "żółto-czerwoni" dopięli swego i doprowadzili do wyrównania. Dobitnie pomógł im w tym Matus Putnocky. Golkiper gospodarzy wyszedł do długiego podania przed swoje pole karne i wybił piłkę prosto pod nogi Erika Pacindy. 31-latek precyzyjnym, technicznym strzałem z ponad 20 metrów skierował futbolówkę do siatki.
W 70. minucie duży błąd popełnił Ognjen Gnjatić. Stoper Korony poślizgnął się, a futbolówkę z łatwością przejął Filip Marković. Serbski pomocnik popędził na bramkę, ale w decydującym momencie zachował się fatalnie i przegrał pojedynek z Markiem Koziołem.
Gospodarze mieli problemy z kreowaniem akcji ofensywnych, ale ta sztuka udała im się w 84. minucie. Najpierw Lubambo Musonda przeciągnął dośrodkowanie z prawej strony, ale na drugiej flance dobrze ustawiony był Dino Stiglec. Chorwał wrzucił w punkt do Erik Exposito, który mocnym strzałem z głowy nie dał szans na skuteczną interwencję Markowi Koziołowi. 31-letni golkiper tuż przed zakończeniem regulaminowego czasu gry uratował swój zespół, kiedy zatrzymał uderzenie z dystansu Przemysława Płachety.
Korona z 23 punktami na koncie zajmuje przedostanie miejsce. Jej strata do bezpiecznej lokaty wynosi już siedem punktów. Podopieczni Mirosława Smyły w poniedziałek zagrają na Suzuki Arenie z ostatnim ŁKS-em, który po zwycięstwie nad Zagłębiem zbliżył się do nich na trzy "oczka".
Śląsk Wrocław – Korona Kielce 2:1 (1:0)
Bramki: Płacheta 44', Exposito 84' – Pacinda 65'
Śląsk: Putnocky – Musonda, Puerto, Tomas, Stiglec – Marković (87' Żivulić), Łabojko, Mączyński (60' Pich), Chrapek, Płacheta – Raicević (73' Exposito)
Korona: Kozioł – Spychała, Gnjatić, Kovacević, Szymusik – Czeczarić, Żubrowski, Radin, Forsell (82' Zalazar), Pacinda (79' Papadopulos) – Puczko (46' Djuranović)
Żółte kartki: Łabojko – Szymusik, Gnjatić, Pacinda, Żzubrowski