SPORT
Korona gra ostatni mecz u siebie w tym roku. Musi gonić uciekających rywali
W niedzielę Korona Kielce rozegra ostatni mecz w 2019 roku przed własną publicznością. Podopieczni Mirosława Smyły w 19. kolejce PKO Ekstraklasy podejmą zajmującą trzecie miejsce w tabeli Cracovię. Dotychczasowe spotkania trwającej serii nie układają się po myśli "żółto-czerwonych".
Podopieczni Mirosława Smyły tracą już pięć punktów do ostatniego bezpiecznego miejsca, które zajmuje Arka Gdynia. Drużyna znad morza poszła za ciosem po ostatnim zwycięstwie w Kielcach i w piątek ograła przed własną publicznością Zagłębie Lubin 2:1. Dodatkowo do "żółto-czerwonych" na punkt zbliżyła się Wisła Kraków, która wygrała z Pogonią Szczecin 1:0. Kielczanie spędzą przerwę zimową raczej w strefie spadkowej, ale w dwóch najbliższych meczach muszą zrobić wszystko, aby zapunktować. Nawet jeśli na ich drodze stają czołowe drużyny trwającego sezonu.
– Byliśmy już w sytuacji, gdy musieliśmy podnieść się po serii porażek. Potem przyszedł lepszy okres: nie traciliśmy bramek, punktowaliśmy. Teraz nieszczęśliwy mecz na Legii, gdzie mieliśmy udany początek, a później powtórka z Arką. Stworzyliśmy sporo sytuacji, ale nie potrafiliśmy tego ustawić. To powoduje frustrację. Chcemy to przełożyć na złość sportową, na zaangażowanie, wewnętrzną motywację. Mamy kolejny mecz, trzeba zapomnieć o tym, co było. Musimy powalczyć. Wiemy z kim gramy, znamy dyspozycję rywali, ale nasza liga rządzi się swoimi prawami. Każda kolejka to zupełnie inna historia – wyjaśnia Mirosław Smyła, trener Korony Kielce.
– Cracovia to bardzo trudny przeciwnik. Mają świetne stałe fragmenty. Ich forma jest równa. Jesteśmy zmobilizowani, aby zakończyć ten rok zwycięstwem, przyjemnie pożegnać się z kibicami. Oni w ostatnich miesiącach dopingowali nas lepiej, niż my graliśmy. Nie mieli zbyt wielu powodów do radości, dlatego chcemy im się w jakimś stopniu zrewanżować – przekonuje Adnan Kovacević, kapitan Korony.
Wszystko wskazuje na to, że Mirosław Smyła zdecyduje się na kilka roszad w wyjściowym składzie. Najprawdopodobniej zagra bez klasycznego napastnika. Na ławce raczej zasiądą rażący nieskutecznością Uros Djuranović i często bezproduktywny Michał Żyro. Z powodu kontuzji zabraknie Michala Papadopulosa. Swoją szansę z przodu ma dostać Matej Puczko. Do środka pola powinien wrócić Ognjen Gnjatić, który w ostatnich dniach zmagał się z urazem mięśniowym. Bośniak zagra obok Jakuba Żubrowskiego. Całkiem prawdopodobne, że w środku będzie pomagał im również Rodrigo Zalazar.
Niedzielny mecz Korona – Cracovia na Suzuki Arenie rozpocznie się o godz. 15.