SPORT
Kasprzyk zakończyła karierę. „Przy takim zdrowiu, nie idzie się z taką chęcią na trening”
Paulina Kasprzyk, była już rozgrywająca Suzuki Korony Handball, zdecydowała się zakończyć sportową karierę. Ta nie potoczyła się tak, jakby chciała przez problemy z kolanem. – Po prostu jest już za duże ryzyko. Bałabym się powrotu, bo mam już problem z dwoma kolanami – mówi 30-letnia szczypiornistka.
Przed poprzednim sezonem Paulina Kasprzyk zdecydowała się wznowić karierę po przerwie macierzyńskiej. Przed zajściem w ciążę, jeszcze w Zagłębiu Lubin, miała duże problemy z prawym kolanem. W Kielcach liczono, że uda jej się odbudować, a w tracie sezonu zespół skorzysta z jej doświadczenia. Środkowa rozgrywająca ciężko pracowała w pierwszych miesiącach, a na początku 2022 roku wróciła na parkiet. Niestety, na początku lutego, w pucharowym starciu w Szczecinie, doznała kolejnego urazu kolana. Tym razem lewego.
– Okazało się, że mam uszkodzone więzadło przednie drugiego stopnia. Nie miałam operacji, rehabilitowałam się i jest w miarę okej. Z drugiej strony, od lutego nie mogłam przez dwa miesiące normalnie zajmować się dzieckiem – wyjaśnia Paulina Kasprzyk, cytowana przez oficjalną stronę Suzuki Korony Handball.
Problemy szczypiornistki zaczęły się jeszcze podczas jej pierwszego pobytu w Kielcach, w barwach KSS-u. W trakcie przygody z handballem przeszła aż dziewięć operacji.
– Już po tej pierwszej operacji było źle. Kolano cały czas mi uciekało, bolało, puchło. Potem operacje nr. 2, 3, 4, 5 itd. miały pomóc, a żadne nie pomagały, nie było lepiej. Miało być lepiej, lepiej, a nigdy nie było. Teraz już się do tego przyzwyczaiłam, potrafię o tym mówić, bo kiedyś było z tym bardzo ciężko. Gdybym też wiedziała, że teraz tak będzie, to wcale bym się nie operowała – tłumaczy zawodniczka, która zdecydowała się powiedzieć definitywny pas.
– To nie byłoby to samo granie, bo przy takim zdrowiu, nie idzie się z taką chęcią na trening czy mecz. Oczywiście chciałabym grać do 60-tki, jakbym była zdrowa, bo kocham piłkę ręczną. Nie chciałam kończyć kariery, nie czuję jeszcze, że nie jestem zawodniczką. Muszę się jednak z tym pogodzić, że to definitywny koniec – kwituje Paulina Kasprzyk.