SPORT
Karaliok: Przy tych kibicach biegasz i bijesz się do końca
Łomża Vive Kielce rozegrała kolejne kapitalne spotkanie w rozgrywkach Ligi Mistrzów. W środowy wieczór pokonała u siebie Paris Saint-Germain 38:33. – Zostawiliśmy wszystko na boisku – przyznał Arciom Karaliok, obrotowy kieleckiego zespołu.
Podopieczni Tałanta Dujszebajewa rozegrali koncertowe zawody w ataku. W pierwszej połowie z 38-procentową skutecznością bronił Andreas Wolff, a Łomża Vive prowadziła 19:14. W drugiej części paryżanie na krótko zbliżyli się do nich na dwie bramki, ale gospodarze wyprowadzili serię ciosów, która pozwoliła im kontrolować wydarzenia do ostatniej syreny.
– Zostawiliśmy wszystko na boisku. W organizmie nie mam już wody. To było ciężkie spotkanie. Ile razy będziemy to powtarzać, ale taka atmosfera nas pcha. Kibice dodają nam sił. Dzięki nim biegasz i bijesz się do końca – mówił Arciom Karaliok, obrotowy kieleckiego zespołu.
Atak Łomży Vive był rozłożony na kilku zawodników. Po raz kolejny z bardzo dobrej strony pokazał się Szymon Sićko, który zapisał na swoim koncie sześć bramek.
– To było ciężkie spotkanie. Cała drużyna zostawiła dużo serducha. To była najlepsza atmosfera przy której grałem. Byliśmy bardzo dobrze przygotowani. Trener wypunktował nam, gdzie i jak możemy zdobywać bramki. Wstrzeliliśmy się. Sam dostałem szansę i staram się ją wykorzystać – tłumaczył Szymon Sićko.
Łomża Vive ma na swoim koncie już dziesięć punktów – o pięć więcej od środowego rywala. Do tego znakomitą formę.
– Jesteśmy szczęśliwi, ale musimy trzymać zimną głowę. Jak pokazuje historia, po świetnym meczu w Lidze Mistrzów, może przyjść słabsze spotkanie w polskiej lidze. Tak było w Puławach. Teraz mamy Gdańsk, z którym musimy wygrać w sobotę. Nie możemy pozwolić, aby wybronił nas Miłosz Wałach – skwitował Arciom Karaliok.
Łomża Vive zagra na wyjeździe z Torus Wybrzeżem w sobotę. Później kilku zawodników rozjedzie się na zgrupowania reprezentacji.