SPORT
Karaliok: Musimy wszystko poprzeć pracą. Również tą mentalną w głowie
– Kiedy każdy będzie pracował, aby wyjść z tej sytuacji, którą mamy, to wtedy osiągniemy pozytywny wynik – mówi Arciom Kraliok, obrotowy PGE VIVE, przed sobotnią rywalizacją z Mieszkowem Brześć.
Podopieczni Tałanta Dujszebajewa zagrają na Białorusi o przełamanie niemocy. Kielczanie przegrali trzy ważne mecze z rzędu. Po potknięciach z FC Porto Sofarmą i Montpellier – skomplikowali swoją sytuację w grupie. Obecnie mają na koncie trzy punkty i do lidera z Kilonii tracą już cztery „oczka”. Kielczanie w ostatnich starciach byli dalecy od formy, którą zaprezentowali na inaugurację.
– Oczywiście, mogę powiedzieć, że wszystko jest już dobrze i teraz będziemy grali tak jak z Kielem i Motorem. Tak nie jest. Musimy wszystko poprzeć pracą. Również tą mentalną, w głowie. Tylko w takiej sytuacji można znaleźć wyjście – przekonuje Arciom Karaliok.
Mieszkow rozpoczął sezon od trzech porażek: z FC Porto (25:27), Montpellier (25:27) i THW Kiel (31:23). Najlepsza drużyna Białorusi przed tygodniem sięgnęła po pierwszy komplet punktów, kiedy pokonała we własnej hali Motor Zaporoże 33:31.
– Nie mogę powiedzieć, że to jest zespół, z którym wygramy na pewno. Wiemy, ile było niespodzianek w grupie. Oni grają w domu, a tutaj zawsze prezentują się zdecydowanie lepiej. W tym roku byli blisko ogrania Montpellier, ale zabrakło im czegoś w ostatnich pięciu minutach – wyjaśnia obrotowy kieleckiej drużyny.
Dla Arcioma Karalioka i Uładzisłaua Kulesza sobotnie spotkanie będzie miało szczególny charakter. Na trybunach hali w Brześciu zasiądą ich rodziny i znajomi.
– Gramy na Białorusi, ale to nie jest nasz dom. Ja przez dwa i pół roku grałem w SKA Mińsk, a „Vlad” spędził w nim pięć sezonów. To dla Mieszkowa jest taki rywal, jak dla nas Płock. Niby gramy w swoim kraju, ale nie do końca. Na pewno będziemy chcieli pokazać trochę więcej – kończy Arciom Karaliok.
Sobotni mecz w Brześciu rozpocznie się o godz. 17.