SPORT
Kapitalne widowisko w Kilonii! PGE VIVE uratowało punkt rzutem na taśmę!
Niedzielne spotkanie między PGE VIVE a THW Kiel było zapowiadane jako hit inauguracyjnej kolejki nowego sezonu Ligi Mistrzów. Przedstawiciele EHF nie pomylili się przy wyborze. Zawodnicy obu ekip w Sparkassen-Arenie stworzyli kapitalne widowisko, które zakończyło się remisem 30:30. Kielczanie na minutę przed końcem przegrywali jeszcze dwoma bramkami, ale w ostatnich sekundach zdołali wrócić z bardzo dalekiej podróży. Tuż przed końcową syreną bramkę na wagę remisu zdobył Alex Dujszebajew, który tym samym spłacił kilka swoich strat z wcześniejszych strat.
Spotkanie od początku było toczone w zawrotnym tempie. Po czterech minutach zobaczyliśmy już siedem goli, a na minimalnym prowadzeniu 4:3 było THW Kiel. W kieleckim zespole świetnie w grę wprowadził się Igor Karacić, który błyskawicznie wywalczył dwa rzuty karne oraz dobrze kierował atakami pozycyjnymi. Nieźle do szybkich wznowień podłączał się Romaric Guillo – nominalny obrońca w pierwszej części na swoim koncie zapisał trzy gole. Błyskawicznie zdążył rozgrzać się również Andreas Wolff. Po 12. minutach na tablicy wyników był remis po 7.
W kolejnym fragmencie licznik z bramkami nieco wyhamował. PGE VIVE nie wykorzystało czterominutowego okresu gry w przewadze jednego zawodnika. W tym czasie obie drużyny dorzuciły do swojego konta po jednym golu.
Kielecką niemoc w ataku pozycyjnym przerwał Uładzisłau Kulesz. W 20. minucie podopieczni Tałanta Dujszebajewa wyszli na prowadzenie 10:9. Chwilę później skuteczną interwencją popisał się Andreas Wolff, a Alex Dujszebajew rzucił bramkę na 12:10. Kielczanie do końca pierwszej połowy zdołali utrzymać minimalne prowadzenie 15:14. Ozdobą tej części była akcja z 28. minuty, kiedy Angel Fernandez Perez świetną "wrzutką" obsłużył Alexa Dujszebajewa.
Kielczanie zgrubili kilka piłek w ataku, ale różnicę w pierwszej części zrobiła bramka. Andreas Wolff w pierwszej części odbił siedem piłek (33 proc.), a jego były kolega Niklas Landin oraz Dario Quenstedt tylko trzy.
PGE VIVE drugą połowę rozpoczęło z podwyższoną obroną, z wysuniętym Blażem Jancem. Gospodarze po zmianie stron w defensywie grali niezwykle agresywnie. W 34. minucie do remisu 17:17 doprowadził Steffen Weinhold. Następne akcje zdecydowanie podgrzały atmosferę w Sparkassen-Arenie. Najpierw dwuminutową karę zobaczył Mariusz Jurkiewicz, a kilka chwil później parkiet za niesportowe zachowanie musiał opuścić Hendrik Pekeler. Po wznowieniu na prowadzenie wysunęli się gospodarze. Po golu Weinholda było 18:17, ale na wszystko pięknym przerzutem nad Niklasem Landinem odpowiedział Arciom Karaliok.
Sporo ożywienia w grę niemieckiej drużyny wniósł Nikola Bilyk. W 41. minucie po golu Austriaka "Zebry" prowadziły dwoma bramkami (20:18). Kielczanie błyskawicznie odpowiedzieli jednak trafieniami Mariusza Jurkiewicza i Igora Karacicia.
Kwadrans przed końcem czerwoną kartkę obejrzał Rune Dahmke. 26-letni skrzydłowy w brzydki sposób zatrzymał wybiegającego do kontrataku Alexa Dujszebajewa. Kielczanie nie wykorzystali jednak szansy na odzyskanie prowadzenia, ponieważ rzut karny Arkadiusza Moryty znakomicie obronił Niklas Landin (21:21).
Mistrzowie Polski swego dopięli w 48. minucie. Najpierw kapitalną interwencją popisał się Andreas Wolff, a następnie w trudnej sytuacji gola na 23:22 zdobył Blaż Janc. Końcówka musiała przynieść wielkie emocje. Na dziesięć minut przed ostatnią syreną było 25:24 dla PGE VIVE.
W kluczowych momentach po obu stronach pojawiły się błędy. Tałant Dujszebajew w ataku decydował się grać z dwoma kołowymi. W 53. minucie dwuminutowym wykluczeniem ukarany został Steffen Weinhold. Kielczanie świetnie rozegrali grę w przewadze, ale Angel Fernandez Perez trafił tylko w poprzeczkę. Następnie potężnym rzutem z drugiej linii odpowiedział Nikola Bliyk (26:25). Niemcy mogli wysforować się na dwubramkowe prowadzenie, ale kontrę Niclasa Ekberga kapitalną interwencją zatrzymał Andreas Wolff. W ofensywie drugą kolejną piłkę zgubił jednak Alex Dujszebajew, a szybki atak gospodarzy na gola zamienił Patrick Wiencek.
Kielczanie zdołali jednak wrócić do gry. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa, w krótkim odstępie wypracowali dwa rzuty karne, które z zimną krwią wykorzystał Julen Aginagalde. Na trzy minuty przed końcem był remis po 27.
W kolejnych minutach na błędy nie było już miejsca. Na półtorej minuty przed końcem "Zebry" prowadziły 29:28 po golu Henrika Pekelera. W akcji ofensywnej kielczan piłkę zgubił jednak Alex Dujszebajew, a kontrę wykorzystał Nikola Bilyk, i sytuacja mistrzów Polski zrobiła się bardzo trudna.
Trzydzieści sekund przed końcem kapitalną bramkę zdobył Uładzisłau Kulesz, czym wlał nadzieję w serca kieleckich kibiców. Osiemnaście sekund przed końcem o czas poprosił Filip Jicha. Czech zdecydował się na zdjęcie bramkarza przy osłabieniu. Kielczanie bronili każdy swego, ale "Zebry" zdołały doprowadzić do sytuacji rzutowej Mihę Zarabeca. Słoweńca zatrzymał Andreas Wolff. A na pięć sekund przed końcem o czas poprosił Tałant Dujszebajew.
Jak się okazało pięć sekund to bardzo dużo czasu. Andreas Wolff zagrał do Igora Karacicia. Ten błyskawicznie obsłużył podaniem Alexa Dujszebajewa, który tuż przed końcową syreną doprowadził do remisu 30:30.
PGE VIVE w niedzielę w Hali Legionów podejmie Motor Zaporoże.
THW Kiel – PGE VIVE Kielce 30:30 (14:15)
THW Kiel: N. Landin, Quenstedt – Duvnjak 1, Reinkind 1, M. Landin, Kristjansson, Weinhold 5, Wiencek 2, Ekberg 4, Rahmel 1, Dahmke 2, Zarabec 3, Horak, Bilyk 7, Pekeler 3, Nilsson 1
PGE VIVE: Wolff, Kornecki – Fernandez Perez, Kulesz 5, Pehlivan, Jurkiewicz 2, Karacić 2, A. Dujszebajew 5, Lijewski, Janc 3, Moryto 3, Karaliok 3, Aginagalde 3, Guillo 3