SPORT
Janc: Na końcu sami straciliśmy punkt
– Wszyscy wiemy, jak trudno gra się w Skopje. Na końcu sami straciliśmy jeden punkt, ale gdyby ktoś przed meczem powiedział, że wrócimy stąd z remisem, to każdy podpisałby się pod takim wynikiem. Musimy patrzeć na pozytywy – powiedział Blaż Janc, prawoskrzydłowy PGE VIVE, po wyjazdowym spotkaniu z Vardarem Skopje, które zakończyło się remisem 28:28.
Sobotnie spotkanie od pierwszej minuty nie układało się po myśli podopiecznych Tałanta Dujszebajewa. Vardar w pierwszej i drugiej połowie uzyskiwał kilkubramkową przewagę, ale za każdym razem mistrzowie Polski potrafili ją zredukować. Z biegiem czasu uzyskiwali większą przewagę, wykorzystując zmęczenie rywali, którzy grali w mocno okrojonym składzie. W 46. minucie wyszli na prowadzenie 25:22. Ambitni gospodarze zdołali doprowadzić do remisu. Kielczanie mogli wydrzeć zwycięstwo, ale w kluczowej sytuacji rzut Mariusza Jurkiewicza obronił Khalifa Ghedbande.
– W ostatnich dziesięciu minutach nie rzuciliśmy czterech albo pięciu okazji "jeden na jeden". Taki jest sport. Następnym razem musimy być jeszcze bardziej skoncentrowani w tych stuprocentowych sytuacjach. Teraz mamy tydzień na poprawę niektórych rzeczy. W rewanżu w Kielcach naszym celem będzie tylko zwycięstwo – mówił Blaż Janc.
Bohaterem gospodarzy został Khalifa Ghedbande. Algierski bramkarz wybronił kilka sytuacji "sam na sam".
– Khalifa dał nam życie, uratował punkt. To był bardzo ciężki mecz. Mamy liczne problemy z kontuzjami. Spróbowaliśmy wszystkiego, a na koniec mieliśmy szczęście. Myślę, że to sprawiedliwy wynik. Pierwsza połowa należała do nas, w drugiej przeważały Kielce – oceniał Ivan Cupić, prawoskrzydłowy Vardaru, który w sobotę z konieczności grał w drugiej linii.
Eduard Kokszarow, trener gospodarzy, często decydował się na grę "siedem na sześć". Kielczanie po przechwytach w defensywie mogli rzucać do pustej bramki, ale ten element szwankował.
– Nie trafiliśmy w kilku takich próbach. Jeśli decydowaliśmy się na jeszcze jedno podanie, to zawsze była bramka – wyjaśniał Blaż Janc.
– Trenujemy takie rzuty. Rzadko zdarza się, że w meczu jest ku temu aż tyle okazji. Szkoda, bo mogliśmy podawać piłkę, aby z bliższej odległości oddawać rzuty – wtórował mu Mateusz Kornecki. 25-letni bramkarz dał dobrą zmianę w drugiej połowie.
– Obroniłem kilka piłek, ale zawsze może być lepiej. Mecz okazał się trudny dla bramkarzy, bo interweniowaliśmy w wielu czystych sytuacjach, broniąc sporo rzutów z pierwszej linii. Spodziewaliśmy się tego, gdyż nie grał Kristopans i Dissinger, więc ich zagrożenie z dystansu było zdecydowanie mniejsze. Nie jesteśmy zadowoleni z tego remisu. Szkoda, że nie dowieźliśmy do końca korzystnego wyniku – tłumaczył Mateusz Kornecki.
Po remisie w Skopje PGE VIVE spadło na 4. miejsce. Dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu wyżej jest Telekom Veszprem. Kielczanie mają osiem punków – o jeden mniej od drugiego Vardaru, z którym ponownie zmierzą się w najbliższą sobotę w Hali Legionów (godz. 18).