SPORT
Gębala: Ten zespół pokazał, że ma niesamowitą głowę
O wtorkowej „Świętej Wojnie” będzie mówić się jeszcze bardzo długo. Sędziowie pokazali cztery czerwone kartki i jedną niebieską. Tę ostatnią zobaczył Tomasz Gębala. – To nie było za niewinność, bo był kontakt po dynamicznej akcji – powiedział defensor kieleckiego zespołu.
Sędziowie z Chorwacji szybko określili swoją linię sędziowania. Każde tego typu zagranie skutkowało wykluczeniem. W 38. minucie Tomasz Gębala bardzo mocno potraktował Siergieja Kosorotowa.
– To nie było za niewinność. To była bardzo szybka akcja. Nastąpiło uderzenie w okolice szyi. Był kontakt, więc to była zasłużona kartka. Sędziowie podjęli taką decyzję, ale po wygranym meczu nie ma to już znaczenia – wyjaśniał Tomasz Gębala.
Spotkanie miało niesamowity przebieg. Jeszcze w 38. minucie Orlen Wisła prowadziła 16:11. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa wrócili z dalekiej podróży. Odrobili straty i wywalczyli remis 20:20, który dał im tytuł. Później wygrali konkurs rzutów karnych 4:3.
– To był szalony mecz. Bardzo twardy, ale też bardo niebezpieczny w pewnym momencie. Niesamowite, jak udało się to wyciągnąć. Stałem wtedy już za bramką. Ten zespół pokazał, że ma niesamowitą głowę. Andi Wolff znowu czarował. Jeśli ktoś nie chwaliłby go w takim momencie, to byłby głupi, pijany, naćpany. Trzeba oddać królowi to, co królewskie – tłumaczył lider kieleckiej obrony.
Tytuł wywalczony w takich okolicznościach zapewne smakuje wyjątkowo.
– Ciężko pracowaliśmy na to cały sezon. Mieliśmy spokój. Do końca. Dzięki temu było łatwiej to wszystko wytrzymać. Było bardzo ciężko, ale wszyscy świetnie dali radę – zakończył Tomasz Gębala.
Łomża Vive Kielce i Orlen Wisła Płock spotkają się ponownie w sobotę, 4 czerwca w Tarnowie w finale Pucharu Polski.