SPORT
Gębala rozpoczął negocjacje z Dujszebajewem. „To bardziej zdobywanie argumentów”
W ostatnim meczu przed wznowieniem zmagań w Lidze Mistrzów, Łomża Vive pokonała na wyjeździe Piotrkowianina 38:24. – Mogę być zadowolony, ale szybciej i lepiej musimy przestawiać się w obronie z systemu 6-0 na 5-1. Mamy jeszcze rezerwy – powiedział Tałant Dujszebajew, trener kieleckiej drużyny.
Mistrzowie Polski odnieśli wysokie zwycięstwo, jednak ambitni gospodarze nie zamierzali odpuszczać. Dla kielczan było to dobre przetarcie przed czwartkową rywalizacją w Skopje.
– Nie patrzeliśmy na ten mecz jak przygotowanie na Vardar. Myśleliśmy tylko, jak polepszyć naszą grę. Wiemy, że nie trenowaliśmy wspólnie przez dziesięć dni, co było bardzo widoczne we wcześniejszym spotkaniu z Tarnowem. Teraz byliśmy lepsi pod względem kondycyjnym. W ataku wyszły nam dwie, trzy rzeczy, których chcieliśmy spróbować. Musimy poprawić jeszcze kilka schematów, aby być w pełni gotowym na spotkanie w Skopje – wyjaśniał Tałant Dujszebajew.
Niezłe spotkanie w ataku rozegrał wracający po zakażeniu Covid-19 Tomasz Gębala. Lewy rozgrywający zdobył pięć bramek, notując przy tym stuprocentową skuteczność. Być może po takim występie 25-latek zacznie otrzymywać więcej szans w ofensywie.
– To jeszcze nie były negocjacje z trenerem. Bardziej zdobywanie argumentów, żeby później móc powiedzieć, co mogę w tym ataku pokazać. To przygotowanie przed pertraktacjami – żartował Tomasz Gębala.
– Najważniejsze, żeby wygrywał zespół. Jeśli trener będzie mnie widział w ataku, to będę grał w nim z wielką przyjemnością. Mam do wykonania jednak swoją pracę w obronie, gdzie muszę dawać sto procent. Nie może być tak, że będę tylko atakował, jednocześnie nie udzielając się w defensywie – tłumaczył lewy rozgrywający.
Rosły zawodnik zwrócił uwagę, że w sobotę zbyt dużo błędów popełniła kielecka obrona.
– Zawsze znajdą się błędy. Sam popełniłem ich za dużo w ustawieniu. Zbyt wiele rzutów szło obok nas, na biodrze zamiast nad nami. Do tego kwestia systemu obrony. Przy 6-0 mogę stać bardziej defensywnie, czekać na blok. Przy 5-1 powinienem wyjść wyżej, żeby zrobić miejsce „dwójką”. To musimy poprawić, bo pewnie w Skopje długo będziemy tak grać – mówił Tomasz Gębala, który pochwalił również drużynę z Piotrkowa Trybunalskiego.
– Lubię kiedy zespół wychodzi i nie boi się walczyć. Przez pierwszy kwadrans nasza przewaga była nieznaczna. Dobrze, że rywale nie podeszli do tego z nastawieniem, że z góry skazani są na pożarcie. Walczyli do końca. To trzeba szanować. To też pomaga nam, bo pozwala na lepsze przygotowanie do Ligi Mistrzów. Dla nich to możliwość wykazania się i przećwiczenia wariantów z lepszymi obrońcami.
Dla Łomży Vive był to ostatni sprawdzian przed powrotem do rywalizacji w Lidze Mistrzów. Kielczanie w czwartek, w ramach 7. kolejki fazy grupowej, zagrają na wyjeździe z Vardarem Skopje (godz. 20.45).