SPORT
Furmanek: Muszę zachować chłodną głowę
W sobotę Katarzyna Furmanek stanie przed ostatnią szansą wywalczenia minimum na igrzyska olimpijskie w Tokio. Na poznańskim Golęcinie będzie bronić mistrzostwa Polski w rzucie młotem. – Muszę podejść do wszystkiego z chłodną głową. Tego ostatnio brakowało – przyznaje kielczanka.
W poprzednim sezonie 25-latka zaczęła regularnie przerzucać granicę 70 metra. Swój rekord życiowy wywindowała na 73.61. Formę potwierdziła podczas mistrzostw Polski we Włocławku, gdzie w bezpośredniej walce pokonała faworyzowane Malwinę Kopron i Joannę Fiodorow.
Kwalifikacje olimpijskie były jednak zawieszone, dlatego minimum, wynoszące 72.50, należało uzyskać już w 2021 roku. Termin upływa 29 czerwca. W dotychczasowych konkursach Katarzynie Furmanek, jako jedynej z „polskiej czwórki”, nie udało się tego zrobić.
Pewne wyjazdu do Tokio mogą być dwukrotna mistrzyni olimpijska Anita Włodarczyk oraz znajdująca się w świetnej formie Kopron. O trzeci bilet walczą Furmanek z Fiodorow. Wynik mistrzostw Polski może okazać się kluczowy.
– Celem jest minimum, ale też wysokie miejsce – przyznaje kielecka młociarka.
Kilka dni temu nie przerzuciła 70 metrów w Chorzowie. W rywalizacji nie pomagał wielki skwar. Wcześniej w Białej Podlaskiej silnie wiało, ale młot poleciał 72.08.
– Pogoda nie rozpieszcza ani trochę. Przyzwyczaiłam się do tego. Jeżeli będzie burza czy grad, to też dam radę. Wszystko lata, a głównym problemem jest głowa, która bardzo chce osiągnąć minimum. To mnie delikatnie spina, dlatego nie wszystko wychodzi jak trzeba. To wpływa na szybkość w kole i technikę – wyjaśnia Katarzyna Furmanek.
25-latka udowodniła już, że w najważniejszych momentach potrafi się zmobilizować. Przed rokiem „złoto” dał jej wynik 72.85. Teraz oznaczałoby to kwalifikację i najprawdopodobniej „brąz”.
– Skoro w zeszłym roku nikt ode mnie nie wymagał i nie oczekiwał, a ja wygrałam, to mam nadzieję, że głowa sobie przypomni. Mam nadzieję, że podejdę do wszystkiego z chłodną głową i bez większej presji, co da pozytywne rezultaty – przekonuje Katarzyna Furmanek.